~ Liam’s P.O.V ~
- To ma być ta Rosja? – zapytał Harry ze zdumieniem, gdy
wysiedliśmy z samolotu i powitał nas ponad dwudziestominusowa temperatura i
atak zaspy śnieżnej.
- Co ty myślałeś, debilu? – popatrzyłem na niego spod
swojego szalika, który zakrywał mi połowę twarzy. – Że będą tu biegać kangury?
- Myślałem, że będziemy jakoś blisko Australii lub jakiegoś
cieplejszego klimatu – jęknął zdegustowany.
- Jakim ty cudem zdałeś z geografii to nie wiem, Styles –
pokręciłem głową i poczekałem na resztę ekipy jak się zbierze. Bogdanov
zdegustowany patrzył na otoczenie wokół nas.
- Witajcie w Rosji, Panowie – odparł Bogdanov.
Z daleka usłyszałem ryk samochodowego silnika, przedzierającego
się przez rosyjski śnieg. Auto ledwo jechało, co mnie jeszcze bardziej
denerwowało, bo cholernie marzłem. Najchętniej w tej chwili przyciągnął do
siebie Patt i mocno ją przytulił.
Rozumiałem ją, dlaczego nie chciała ze mną lecieć. Rosja dla
niej będzie najbardziej znienawidzonym krajem, jaki może istnieć. Peterenko
zabił jej brata, a mojego najlepszego przyjaciela. Nie mogłem patrzeć na to jak
cierpi, choć wiedziałem, że powinienem być przy niej w tak w trudnym momencie.
Kochałem ją i jej szczęście było moim szczęściem. Nie pragnąłem niczego więcej.
***
- Stary, gdzie ty nas kurwa wywiozłeś?! Kurwa, mówiłeś, że jest dużo śniegu, ale to przypomina waloną Antarktydę! – powiedział
oburzony Styles na widok naszego „tymczasowego” lokum. Faktycznie, luksus to to
nie był, ale ja chciałem tego, by mieć własne miejsce, by myśleć wyłącznie o
Peterenko. – Mogłeś od nich zażądać willę z basenem Payne, a ty nie dość, że
wywozisz nas na jakieś pieprzone odludzie, to w dodatku nie mam tu zasięgu!
- Chyba tylko ty – burknął Malik, wgapiony w widok za oknem.
- Nie jest tak źle – stwierdziłem, patrząc się na okolicę.
Tak, mieszkaliśmy w kompletnym zadupiu, w dodatku pokrytym śniegiem, ale było
tu sporo miejsc na ćwiczenia. Samo chodzenie po rosyjskim, twardym śniegu było
wyczynem.
- Zgadzam się – poparł mnie Lou. – I mam zasięg, Harry,
najwyraźniej masz chujowy telefon i trzeba zainwestować w nowy.
- Och, przestańcie z tymi pieprzonymi telefonami i
wysiądźcie w końcu – warknął zirytowany Bogdanov, wychodząc z samochodu.
Również to zrobiłem. Nie chcąc być dłużej stać w tym zimnie, szybko zabrałem
swoje rzeczy z rosyjskiego wozu, zabrałem klucze od kierowcy, która na
szczęście, umiał rosyjski i udałem się do „domu”. Było mi strasznie w
nim…pusto. Brakowało mi w nim Patt i w tym tkwił problem. Bez niej to nie było
to samo. By trwać, ona musiała tu być.
Ale jej nie było… A ja czułem się obco.
Prędko obejrzałem cały dom, który był w lepszym stanie, niż
oczekiwałem, bez trudu znalazłem swoje miejsce do treningu : starą stajnię dla
koni, która była przerobiona tak, że była już tylko ogromnym schowkiem na
drewno do opału.
Potem już tylko siedziałem w pokoju i rozpakowywałem swoje
rzeczy do szafy. Następnie napisałem krótkiego smsa do Patt, że jesteśmy już na
miejscu i ją kocham. Nie chciałem z nią rozmawiać, bo błagałbym, żeby
przyleciała tutaj. Nie mogłem wytrzymać bez niej nawet dnia. Oprócz tego, że
była moją kochaną dziewczyną, była jedyną cząstką Duke’a, która mi została. Nie
mogłem jej stracić.
- Liam – na dźwięk swojego imienia odwróciłem się w stronę
osoby, która go wymówiła. W drzwiach stał Bogdanov o poważnej minie. –
Rozpakowany? – pokiwałem głową. Wiedziałem po co Bogdanov tu przyszedł. Bogdanov
głośno westchnął. – Chcesz o tym porozmawiać, Payne?
- Wisi mi to – wzruszyłem ramionami, siadając na starym,
wypłowiałym fotelu, a trener nawet nie ruszył się z miejsca.
- Z tego co wiem, temat Patrici nie jest Ci obojętny –
odparł bezpłciowo.
- Chcesz dawać mi porady jak utrzymać związek? Nie dzięki,
poradzę sobie sam, Bogdanov – mruknąłem, patrząc na swoje kolana.
- Dlaczego jej tu z nami nie ma, Liam?
- Bo nie chciała ze mną przyjeżdżać, jasne? – warknąłem,
lekko podenerwowany. – Uznała, że nie dam sobie rady z Peterenko i nie chce
widzieć, jak popełniam samobójstwo.
- Na pewno tak nie powiedziała – zaoponował Bogdanov,
podchodząc do miejsca, w którym siedziałem i stanął nade mną. Czułem się tak
jak kiedyś w dzieciństwie, gdy dostawałem reprymendy od ojca, a miał mnie za co
opieprzać. Dałem mu popalić, gdy byłem nastolatkiem. – Znam Cię od lat Liam i
nigdy nie widziałem Cię takiego podłamanego.
- Widziałem, jak mój najlepszy przyjaciel ginie na ringu.
Jak ja mam się do cholery w tej chwili czuć?! – zapytałem, niemal krzycząc. On
mnie słuchał. – Nie potrafię pocieszyć jego siostry, która jest załamana jego
śmiercią… Nie mogę jej pomóc! A teraz zostawiłem ją samą w Ameryce... Nie ma
mnie przy niej, gdy najbardziej mnie potrzebuje… Widziałem jej minę, gdy
odjeżdżaliśmy spod akademiku. Wyglądała tak, jakby już nigdy miała mnie nie
zobaczyć.
- Och, Liam… Ty zawsze byłeś moim
najtrudniejszym uczniem, bo za dużo myślałeś i się wszystkim przejmowałeś…
Rozmawiałem z Patricią kilka minut temu… Chciała do Ciebie zadzwonić, ale powiedziała,
że woli z Tobą nie rozmawiać wcale, bo inaczej przyleci tu pierwszym lepszym
samolotem.
- To byłoby dla nas obojga najlepsze
– stwierdziłem.
- Może i tak, ale teraz
powinieneś skupić się wyłącznie na treningach i na nim, Liam.
- Wiem, trenerze.
- Posłuchaj mnie, Liam – Bogdanov
kucnął przede mną. – Wiem, że jesteś załamany śmiercią Duke’a… Tak jak każdy z
nas. Uczyłem go, niemalże wychowywałem… Tracąc go, zabrał połowę mnie ze sobą,
Liam. Wiem co czujesz, co czuje Patricia… Liam, po prostu załatw tego skurwiela
i zbij go na kwaśne jabłko. Zrób to co kiedyś robiłeś i będzie po nim.
Rozpierdol drania i pokaż mu, że amerykański bok też jest na poziomie.
Oj, zamierzałem to wszystko zrobić i posłać Peterenko do piachu.
***
Trenowałem dzień w dzień. Nie
odpuszczałem sobie nawet na moment. Wszystkie rozmawite ćwiczenia, które dawał
mi Bogdanov, wykonywałem, mimo, że chwilami bolało potwornie. Pompki, bieganie
w zaspie śniegu sięgającym po kolana, rąbanie drewna… To było wyczerpujące. To
nie był ten sam profesjonalny trening, co miałem w Denver, lecz jak kto mówił
Bogdanov : „nie liczą się przyrządy do ćwiczeń, tylko to, jaką masz chęć
trenowania i wolę do walki”. Od tamtej pory trzymałem się tych słów tak mocno,
jak modlitwy.
Wiedziałem, że walka z Peterenko
nie będzie zwykłą potyczką dwóch głupich nastolatków z gimnazjum. To miała być
walka zawodowców. Miało polecieć wiele krwi. Nawet tego chciałem. Chciałem by
Peterenko poczuł, że jego miejsce jest w zapchlonej Rosji, a nie w Ameryce.
Robiłem to wszystko dla moich
przyjaciół, w szczególności dla Bogdanova i… Patt.
Dziewczyny moich marzeń.
Nie rozmawiałem z nią nawet raz
od mojego wyjazdu. Źle się z tym czułem, lecz nie mogłem pokazywać słabości.
Musiałem być wytrwały i silny, a po walce zabrać Patt gdziekolwiek i nadrobić
nasz stracony czas.
Natomiast któregoś dnia dostałem
bardzo niespodziewany telefon od osoby, której najmniej się spodziewałem.
- Jak się masz, Liam? – zapytała
mnie Danielle, zmartwionym tonem. Och, teraz się martwiła? Czemu się nie
martwiła, gdy byliśmy razem?
- Żyję – odpowiedziałem lakonicznie,
wzdychając głośno. Byłem po ciężkim treningu i moim jedynym marzeniem było to,
aby się położyć do łóżka i od razu zasnąć. – Po co dzwonisz, Danielle?
- Nie mogę zadzwonić do swojego
byłego by normalnie porozmawiać? – wyczułem w jej głosie kpinę.
- Myślałem, że skończyliśmy
normalnie rozmawiać w dniu naszego zerwania – odparłem, fukając.
- Liam, do cholery, może nie
jesteśmy już razem, ale to nie oznacza, że możemy utrzymywać przyjacielskie
stosunki wobec siebie.
- Przyjacielskie stosunki? Jesteś
zabawna – prychnąłem.
- Dzwonię, bo oczywiście
dowiedziałam się z mediów, że bierzesz udział w jakieś pieprzonej walce,
nazywanej Twoim samobójstwem! Wytłumaczysz mi to?
- Nie mam Ci czego tłumaczyć, to
nie Twoja sprawa – syknąłem. – Masz coś jeszcze do dodania? Jestem zmęczony i
chce mi się spać.
- Tak! – krzyknęła, lecz po
chwili obniżyła ton swojego głosu. – Widziałam tą Twoją nową dziewczynę w
telewizji…
- Danielle, jeśli będziesz mi
prawiła na jej temat wykłady, to od razu przestanę być miły – warknąłem, kładąc
się na łóżku.
- Jest piękna, Liam – przyznała,
a mnie zamurowało. Czy ja się przesłyszałem i przed chwilą Danielle
skomplementowała Patt?
Gdy Patricia to usłyszy chyba
wybuchnie śmiechem.
- Co? – powtórzyłem zszokowany.
- Nie dziwię Ci się, że wybrałeś
ją, Liamie. Jest naprawdę urodziwa i w Twoim stylu.
- To prawda – zgodziłem się z
nią. – Jest piękna.
- Liam, jeśli jesteś z nią
szczęśliwy, ja nie mam nic przeciwko temu.
- Nawet nie masz nic do gadania w
tej kwestii – powiedziałem.
- No tak… - mruknęła, po czym
dodała. – Jeśli ją kochasz, to ja jestem szczęśliwa, że Ci się układa, Liam.
- Tobie też tego życzę – odparłem
grzecznie, choć miałem ochotę wybuchnąć na nią, że gada o moim związku. – Muszę
kończyć, jestem padnięty, Danielle.
- W porządku… Powodzenia w walce,
Liam.
- Nie dzięki – i przerwałem
połączenie. Z westchnięciem rzuciłem telefon na szafkę, który idealnie
wylądował na mojej koszulce, która również tam leżała i padłem twarzą do
poduszki i niemal od razu zasnąłem.
***
Ranek okazał się zimny i ponury :
czyli taki, który witał mnie niemal co dzień, odkąd tu przyjechałem. Z
niechęcią zwlokłem się z łóżka i poszedłem wziąć szybki prysznic. Zazwyczaj
brałem go z Patt, więc gdy byłem sam w kabinie czułem się nieswojo i samotnie.
Przybity, lecz gotowy do treningu
zszedłem na dół, by zjeść śniadanie, która przygotowała dla nas nasza
tymczasowa gosposia, Zoja. Była stuprocentową Rosjanką, lecz perfekcyjnie
umiała angielski. Chłopacy ją uwielbiały, bo zawsze robiła to, co oni chcieli.
Ich leniwe dupy czasami mnie kompletnie dobijały.
- Wychodzę pobiegać – oznajmiłem
wszystkim, wstając od stołu, ubrałem golf, który leżał i czekał na mnie w stole
w salonie. Potem narzuciłem na siebie kurtkę, nałożyłem czapkę i grube
rękawiczki. Ta zdradliwa pogoda w Rosji mogła kompletnie wykończyć i ona to ze
mną robiła.
- W porządku, Li, tylko nie za
długo, bo za kilka godzin konferencja – przypomniał mi Bogdanov, nie wiedząc
dlaczego, głupkowato się uśmiechał.
- Coś ty taki radosny, trenerze?
Włosy przestały Ci w końcu wypadać, staruszku? – naigrywałem się z nim.
- Jeszcze jeden taki tekst w moją
stronę i zobaczymy komu będzie wypadać więcej włosów – zagroził z na powrót z
poważną miną.
- Oho, już się boję –
uśmiechnąłem się drwiąco.
- Dobra, idź biegać i zniknij mi
z oczy chłopie – zaśmiałem się krótko i też tak zrobiłem. Na powitanie poczułem
strasznie zimny wiatr na swojej twarzy…
I coś, czego w ogóle się nie spodziewałem.
Daleko przede mną, w tej białej
otchłani śniegu majaczyła się postać drobnej brunetki, drżącej z zimna i
stojącej przy samochodzie, którym przyjechałem do tego lokum z lotniska kilka
dni temu.
Tam stała Patricia.
*********************
Witam was z powrotem moi kochani! Ten rozdział mogę nazwać takim "przejściowym", bo tak dopiero za rozdział lub dwa będzie działa się taka prawdziwa akcja :D No i bardzo już byłam zdesperowana, aby tutaj coś dodać dla was :D
No i jeszcze raz przepraszam was za moją bardzo długą nieobecność xd Nawet gdybym chciała coś wstawić, nie miałam kiedy, bo są wakacje tak naprawdę xD i nie było mnie w domu przez prawie cały czas :D Przepraszam so much! :*
24 komentarze
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3
Komentujcie <3
Mrs.Payne
Od razu wiedzialam ze to Patt tam bedzie ▓ツ
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Li nie zrobi nic glupiego przed w trakcie i po, walce ♡♥
Kocham i czekam na nexta. :*
Rozdział świetny. Mam nadzieję że Liam zabije tego rosjana!!! Czekam nn ♥
OdpowiedzUsuńBoski rozdział i nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tam przyleci ;) Super, czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział
OdpowiedzUsuńTak długo na niego czekałam i się doczekałam
Tak myślałam że Patt przyjedzie
Nie mogła zostawić tam Liama samego
Czekam na next :*
Świetny!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny Zapraszam: maranor5story.blogspot.com r5ormaranostory.blogspot.com
Rozdział rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńOoo Patt przyjechała!! Miło :D
Liam zabij tego gnoja! A jak ty tego niezrobisz to ja to zrobię!!!
Z niecierpliwością czekam na następny!
Kocham <3
Rozdział Boski czekam na next
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekac kolejnego rozdziału :)Boski
OdpowiedzUsuńZajebisty! *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego :)
Zajebisty jak zawsze!!!! Czekam na nn ! <3
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze
UsuńCzeka na next.
Omg świetny rozdział
OdpowiedzUsuńDopiero co znalazłam tego bloga i przeczytałam jednym tchem
Pisz dalej :*
Świetny *_*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego
Życzę weny :)
*.* CUDNY jak zawsze xD czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńświetny *-*
OdpowiedzUsuńCUDO *.*
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńPiękne :*
OdpowiedzUsuń~Magda
na prawdę boski :)
OdpowiedzUsuńKolejny boski rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na następny - Ala :)
Czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper :)
Super,szkoda mi strasznie Dragona :'(:'(:'(:'(:'(
OdpowiedzUsuńwow, świetny
OdpowiedzUsuńCieszę się z nowego rozdziału i fajnie ,że nic mnie nie ominęło. Liam ma skopać tyłek tej rosyjskiej szui
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xXxx
Gratuluje! Twój blog został nominowany do Liebster Awards :) Więcej informacji tutaj
OdpowiedzUsuńhttp://dna-fanfiction-zayn.blogspot.com/2014/08/liebster-awards.html
Życzę weny, dużo twórczości na blogu oraz pozdrawiam gorąco xx
rozdział zajefajny so much! :D
OdpowiedzUsuńjejcia, Patt ^^ jak milusio <3
czekam na NN ;3
PS dlaczego nie działają obrazki? ;o
Super
OdpowiedzUsuńKiedy następny? :)
Aaaaa!! Wspaniały rozdział!! Nie mogłam się doczekać i codziennie sprawdzałam czy dodałaś, aż tu nagle jejku już jest nowy! :3
OdpowiedzUsuńJestem walnięta, ale uwielbiam twoje opowiadanie i będę czytała te nowe, które piszesz o Tomlinson'ie. Mam nadzieję, że Liam zabiję tego skurwiela.
Czy to Patt przyjechała? Na prawdę? Jaka Ona jest kochana! ;3
Pozdrawiam ; **
od-przyjazni-domilosci.blogspot.com
you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com