Translate

niedziela, 10 sierpnia 2014

20. " Odizolowanie "

~ Liam’s P.O.V ~

- To ma być ta Rosja? – zapytał Harry ze zdumieniem, gdy wysiedliśmy z samolotu i powitał nas ponad dwudziestominusowa temperatura i atak zaspy śnieżnej.
- Co ty myślałeś, debilu? – popatrzyłem na niego spod swojego szalika, który zakrywał mi połowę twarzy. – Że będą tu biegać kangury?
- Myślałem, że będziemy jakoś blisko Australii lub jakiegoś cieplejszego klimatu – jęknął zdegustowany.
- Jakim ty cudem zdałeś z geografii to nie wiem, Styles – pokręciłem głową i poczekałem na resztę ekipy jak się zbierze. Bogdanov zdegustowany patrzył na otoczenie wokół nas.
- Witajcie w Rosji, Panowie – odparł Bogdanov.
Z daleka usłyszałem ryk samochodowego silnika, przedzierającego się przez rosyjski śnieg. Auto ledwo jechało, co mnie jeszcze bardziej denerwowało, bo cholernie marzłem. Najchętniej w tej chwili przyciągnął do siebie Patt i mocno ją przytulił.

Rozumiałem ją, dlaczego nie chciała ze mną lecieć. Rosja dla niej będzie najbardziej znienawidzonym krajem, jaki może istnieć. Peterenko zabił jej brata, a mojego najlepszego przyjaciela. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpi, choć wiedziałem, że powinienem być przy niej w tak w trudnym momencie. Kochałem ją i jej szczęście było moim szczęściem. Nie pragnąłem niczego więcej.

***
- Stary, gdzie ty nas kurwa wywiozłeś?! Kurwa, mówiłeś, że jest dużo śniegu, ale to przypomina waloną Antarktydę! – powiedział oburzony Styles na widok naszego „tymczasowego” lokum. Faktycznie, luksus to to nie był, ale ja chciałem tego, by mieć własne miejsce, by myśleć wyłącznie o Peterenko. – Mogłeś od nich zażądać willę z basenem Payne, a ty nie dość, że wywozisz nas na jakieś pieprzone odludzie, to w dodatku nie mam tu zasięgu!
- Chyba tylko ty – burknął Malik, wgapiony w widok za oknem.
- Nie jest tak źle – stwierdziłem, patrząc się na okolicę. Tak, mieszkaliśmy w kompletnym zadupiu, w dodatku pokrytym śniegiem, ale było tu sporo miejsc na ćwiczenia. Samo chodzenie po rosyjskim, twardym śniegu było wyczynem.
- Zgadzam się – poparł mnie Lou. – I mam zasięg, Harry, najwyraźniej masz chujowy telefon i trzeba zainwestować w nowy.
- Och, przestańcie z tymi pieprzonymi telefonami i wysiądźcie w końcu – warknął zirytowany Bogdanov, wychodząc z samochodu. Również to zrobiłem. Nie chcąc być dłużej stać w tym zimnie, szybko zabrałem swoje rzeczy z rosyjskiego wozu, zabrałem klucze od kierowcy, która na szczęście, umiał rosyjski i udałem się do „domu”. Było mi strasznie w nim…pusto. Brakowało mi w nim Patt i w tym tkwił problem. Bez niej to nie było to samo. By trwać, ona musiała tu być.

Ale jej nie było… A ja czułem się obco.

Prędko obejrzałem cały dom, który był w lepszym stanie, niż oczekiwałem, bez trudu znalazłem swoje miejsce do treningu : starą stajnię dla koni, która była przerobiona tak, że była już tylko ogromnym schowkiem na drewno do opału.

Potem już tylko siedziałem w pokoju i rozpakowywałem swoje rzeczy do szafy. Następnie napisałem krótkiego smsa do Patt, że jesteśmy już na miejscu i ją kocham. Nie chciałem z nią rozmawiać, bo błagałbym, żeby przyleciała tutaj. Nie mogłem wytrzymać bez niej nawet dnia. Oprócz tego, że była moją kochaną dziewczyną, była jedyną cząstką Duke’a, która mi została. Nie mogłem jej stracić.

- Liam – na dźwięk swojego imienia odwróciłem się w stronę osoby, która go wymówiła. W drzwiach stał Bogdanov o poważnej minie. – Rozpakowany? – pokiwałem głową. Wiedziałem po co Bogdanov tu przyszedł. Bogdanov głośno westchnął. – Chcesz o tym porozmawiać, Payne?
- Wisi mi to – wzruszyłem ramionami, siadając na starym, wypłowiałym fotelu, a trener nawet nie ruszył się z miejsca.
- Z tego co wiem, temat Patrici nie jest Ci obojętny – odparł bezpłciowo.
- Chcesz dawać mi porady jak utrzymać związek? Nie dzięki, poradzę sobie sam, Bogdanov – mruknąłem, patrząc na swoje kolana.
- Dlaczego jej tu z nami nie ma, Liam?
- Bo nie chciała ze mną przyjeżdżać, jasne? – warknąłem, lekko podenerwowany. – Uznała, że nie dam sobie rady z Peterenko i nie chce widzieć, jak popełniam samobójstwo.
- Na pewno tak nie powiedziała – zaoponował Bogdanov, podchodząc do miejsca, w którym siedziałem i stanął nade mną. Czułem się tak jak kiedyś w dzieciństwie, gdy dostawałem reprymendy od ojca, a miał mnie za co opieprzać. Dałem mu popalić, gdy byłem nastolatkiem. – Znam Cię od lat Liam i nigdy nie widziałem Cię takiego podłamanego.
- Widziałem, jak mój najlepszy przyjaciel ginie na ringu. Jak ja mam się do cholery w tej chwili czuć?! – zapytałem, niemal krzycząc. On mnie słuchał. – Nie potrafię pocieszyć jego siostry, która jest załamana jego śmiercią… Nie mogę jej pomóc! A teraz zostawiłem ją samą w Ameryce... Nie ma mnie przy niej, gdy najbardziej mnie potrzebuje… Widziałem jej minę, gdy odjeżdżaliśmy spod akademiku. Wyglądała tak, jakby już nigdy miała mnie nie zobaczyć.
- Och, Liam… Ty zawsze byłeś moim najtrudniejszym uczniem, bo za dużo myślałeś i się wszystkim przejmowałeś… Rozmawiałem z Patricią kilka minut temu… Chciała do Ciebie zadzwonić, ale powiedziała, że woli z Tobą nie rozmawiać wcale, bo inaczej przyleci tu pierwszym lepszym samolotem.
- To byłoby dla nas obojga najlepsze – stwierdziłem.
- Może i tak, ale teraz powinieneś skupić się wyłącznie na treningach i na nim, Liam.
- Wiem, trenerze.
- Posłuchaj mnie, Liam – Bogdanov kucnął przede mną. – Wiem, że jesteś załamany śmiercią Duke’a… Tak jak każdy z nas. Uczyłem go, niemalże wychowywałem… Tracąc go, zabrał połowę mnie ze sobą, Liam. Wiem co czujesz, co czuje Patricia… Liam, po prostu załatw tego skurwiela i zbij go na kwaśne jabłko. Zrób to co kiedyś robiłeś i będzie po nim. Rozpierdol drania i pokaż mu, że amerykański bok też jest na poziomie.

Oj, zamierzałem to wszystko zrobić i posłać Peterenko do piachu.

***

Trenowałem dzień w dzień. Nie odpuszczałem sobie nawet na moment. Wszystkie rozmawite ćwiczenia, które dawał mi Bogdanov, wykonywałem, mimo, że chwilami bolało potwornie. Pompki, bieganie w zaspie śniegu sięgającym po kolana, rąbanie drewna… To było wyczerpujące. To nie był ten sam profesjonalny trening, co miałem w Denver, lecz jak kto mówił Bogdanov : „nie liczą się przyrządy do ćwiczeń, tylko to, jaką masz chęć trenowania i wolę do walki”. Od tamtej pory trzymałem się tych słów tak mocno, jak modlitwy.

Wiedziałem, że walka z Peterenko nie będzie zwykłą potyczką dwóch głupich nastolatków z gimnazjum. To miała być walka zawodowców. Miało polecieć wiele krwi. Nawet tego chciałem. Chciałem by Peterenko poczuł, że jego miejsce jest w zapchlonej Rosji, a nie w Ameryce.

Robiłem to wszystko dla moich przyjaciół, w szczególności dla Bogdanova i… Patt.

Dziewczyny moich marzeń.

Nie rozmawiałem z nią nawet raz od mojego wyjazdu. Źle się z tym czułem, lecz nie mogłem pokazywać słabości. Musiałem być wytrwały i silny, a po walce zabrać Patt gdziekolwiek i nadrobić nasz stracony czas.

Natomiast któregoś dnia dostałem bardzo niespodziewany telefon od osoby, której najmniej się spodziewałem.

- Jak się masz, Liam? – zapytała mnie Danielle, zmartwionym tonem. Och, teraz się martwiła? Czemu się nie martwiła, gdy byliśmy razem?
- Żyję – odpowiedziałem lakonicznie, wzdychając głośno. Byłem po ciężkim treningu i moim jedynym marzeniem było to, aby się położyć do łóżka i od razu zasnąć. – Po co dzwonisz, Danielle?
- Nie mogę zadzwonić do swojego byłego by normalnie porozmawiać? – wyczułem w jej głosie kpinę.
- Myślałem, że skończyliśmy normalnie rozmawiać w dniu naszego zerwania – odparłem, fukając.
- Liam, do cholery, może nie jesteśmy już razem, ale to nie oznacza, że możemy utrzymywać przyjacielskie stosunki wobec siebie.
- Przyjacielskie stosunki? Jesteś zabawna – prychnąłem.
- Dzwonię, bo oczywiście dowiedziałam się z mediów, że bierzesz udział w jakieś pieprzonej walce, nazywanej Twoim samobójstwem! Wytłumaczysz mi to?
- Nie mam Ci czego tłumaczyć, to nie Twoja sprawa – syknąłem. – Masz coś jeszcze do dodania? Jestem zmęczony i chce mi się spać.
- Tak! – krzyknęła, lecz po chwili obniżyła ton swojego głosu. – Widziałam tą Twoją nową dziewczynę w telewizji…
- Danielle, jeśli będziesz mi prawiła na jej temat wykłady, to od razu przestanę być miły – warknąłem, kładąc się na łóżku.
- Jest piękna, Liam – przyznała, a mnie zamurowało. Czy ja się przesłyszałem i przed chwilą Danielle skomplementowała Patt?
Gdy Patricia to usłyszy chyba wybuchnie śmiechem.
- Co? – powtórzyłem zszokowany.
- Nie dziwię Ci się, że wybrałeś ją, Liamie. Jest naprawdę urodziwa i w Twoim stylu.
- To prawda – zgodziłem się z nią. – Jest piękna.
- Liam, jeśli jesteś z nią szczęśliwy, ja nie mam nic przeciwko temu.
- Nawet nie masz nic do gadania w tej kwestii – powiedziałem.
- No tak… - mruknęła, po czym dodała. – Jeśli ją kochasz, to ja jestem szczęśliwa, że Ci się układa, Liam.
- Tobie też tego życzę – odparłem grzecznie, choć miałem ochotę wybuchnąć na nią, że gada o moim związku. – Muszę kończyć, jestem padnięty, Danielle.
- W porządku… Powodzenia w walce, Liam.
- Nie dzięki – i przerwałem połączenie. Z westchnięciem rzuciłem telefon na szafkę, który idealnie wylądował na mojej koszulce, która również tam leżała i padłem twarzą do poduszki i niemal od razu zasnąłem.

***
Ranek okazał się zimny i ponury : czyli taki, który witał mnie niemal co dzień, odkąd tu przyjechałem. Z niechęcią zwlokłem się z łóżka i poszedłem wziąć szybki prysznic. Zazwyczaj brałem go z Patt, więc gdy byłem sam w kabinie czułem się nieswojo i samotnie.
Przybity, lecz gotowy do treningu zszedłem na dół, by zjeść śniadanie, która przygotowała dla nas nasza tymczasowa gosposia, Zoja. Była stuprocentową Rosjanką, lecz perfekcyjnie umiała angielski. Chłopacy ją uwielbiały, bo zawsze robiła to, co oni chcieli.

Ich leniwe dupy czasami mnie kompletnie dobijały.

- Wychodzę pobiegać – oznajmiłem wszystkim, wstając od stołu, ubrałem golf, który leżał i czekał na mnie w stole w salonie. Potem narzuciłem na siebie kurtkę, nałożyłem czapkę i grube rękawiczki. Ta zdradliwa pogoda w Rosji mogła kompletnie wykończyć i ona to ze mną robiła.
- W porządku, Li, tylko nie za długo, bo za kilka godzin konferencja – przypomniał mi Bogdanov, nie wiedząc dlaczego, głupkowato się uśmiechał.
- Coś ty taki radosny, trenerze? Włosy przestały Ci w końcu wypadać, staruszku? – naigrywałem się z nim.
- Jeszcze jeden taki tekst w moją stronę i zobaczymy komu będzie wypadać więcej włosów – zagroził z na powrót z poważną miną.
- Oho, już się boję – uśmiechnąłem się drwiąco.
- Dobra, idź biegać i zniknij mi z oczy chłopie – zaśmiałem się krótko i też tak zrobiłem. Na powitanie poczułem strasznie zimny wiatr na swojej twarzy…

I coś, czego w ogóle się nie spodziewałem.

Daleko przede mną, w tej białej otchłani śniegu majaczyła się postać drobnej brunetki, drżącej z zimna i stojącej przy samochodzie, którym przyjechałem do tego lokum z lotniska kilka dni temu.

Tam stała Patricia.





*********************

Witam was z powrotem moi kochani! Ten rozdział mogę nazwać takim "przejściowym", bo tak dopiero za rozdział lub dwa będzie działa się taka prawdziwa akcja :D No i bardzo już byłam zdesperowana, aby tutaj coś dodać dla was :D 

No i jeszcze raz przepraszam was za moją bardzo długą nieobecność xd Nawet gdybym chciała coś wstawić, nie miałam kiedy, bo są wakacje tak naprawdę xD i nie było mnie w domu przez prawie cały czas :D Przepraszam so much! :*


24 komentarze
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Mrs.Payne

31 komentarzy:

  1. Od razu wiedzialam ze to Patt tam bedzie ▓ツ
    Mam nadzieje ze Li nie zrobi nic glupiego przed w trakcie i po, walce ♡♥
    Kocham i czekam na nexta. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Mam nadzieję że Liam zabije tego rosjana!!! Czekam nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział i nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że tam przyleci ;) Super, czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział
    Tak długo na niego czekałam i się doczekałam
    Tak myślałam że Patt przyjedzie
    Nie mogła zostawić tam Liama samego
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!
    Życzę weny Zapraszam: maranor5story.blogspot.com r5ormaranostory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział rewelacyjny!
    Ooo Patt przyjechała!! Miło :D
    Liam zabij tego gnoja! A jak ty tego niezrobisz to ja to zrobię!!!
    Z niecierpliwością czekam na następny!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział Boski czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się nie mogę doczekac kolejnego rozdziału :)Boski

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział
    Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty jak zawsze!!!! Czekam na nn ! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg świetny rozdział
    Dopiero co znalazłam tego bloga i przeczytałam jednym tchem
    Pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział
    Już nie mogę się doczekać następnego
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. *.* CUDNY jak zawsze xD czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne :*
    ~Magda

    OdpowiedzUsuń
  16. na prawdę boski :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejny boski rozdział
    Czekam na następny - Ala :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam na next
    Super :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super,szkoda mi strasznie Dragona :'(:'(:'(:'(:'(

    OdpowiedzUsuń
  20. Cieszę się z nowego rozdziału i fajnie ,że nic mnie nie ominęło. Liam ma skopać tyłek tej rosyjskiej szui
    Pozdrawiam xXxx

    OdpowiedzUsuń
  21. Gratuluje! Twój blog został nominowany do Liebster Awards :) Więcej informacji tutaj
    http://dna-fanfiction-zayn.blogspot.com/2014/08/liebster-awards.html
    Życzę weny, dużo twórczości na blogu oraz pozdrawiam gorąco xx

    OdpowiedzUsuń
  22. rozdział zajefajny so much! :D
    jejcia, Patt ^^ jak milusio <3
    czekam na NN ;3
    PS dlaczego nie działają obrazki? ;o

    OdpowiedzUsuń
  23. Super
    Kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aaaaa!! Wspaniały rozdział!! Nie mogłam się doczekać i codziennie sprawdzałam czy dodałaś, aż tu nagle jejku już jest nowy! :3
    Jestem walnięta, ale uwielbiam twoje opowiadanie i będę czytała te nowe, które piszesz o Tomlinson'ie. Mam nadzieję, że Liam zabiję tego skurwiela.
    Czy to Patt przyjechała? Na prawdę? Jaka Ona jest kochana! ;3
    Pozdrawiam ; **
    od-przyjazni-domilosci.blogspot.com
    you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń