Translate

niedziela, 23 lutego 2014

6. " Zaskakujący Wieczór "

- Umówiłaś się na randkę z Liam’em? – zapytała któryś raz z niedowierzaniem Tiffany, siedząc na moim łóżku i obserwowała mnie, jak przygotowuję się do wyjścia. Miałam na sobie skromny, lecz kobiecy zestaw, który pasował na kolację w jakimś luksusowym miejscu. Liam i romantyzm? Może rozumiał to słowo na swój sposób, czyli zabranie mnie do klubu ze striptizem? – To jest ten, co upodabnia się do David’a Beckhama?
- On jest o wiele seksowniejszy – stwierdziłam z szelmowskim uśmiechem. – Chwilami mnie na maxa przeraża, bo wygląda na mega skurwiela, lecz nie jest taki zły.
- Dziewczyno, wyrywaj go, póki czas. Potem reszta wrednych bestii się do niego dorwie i okazja zwieje Ci z przed nosa.
- Hola, hola, nie galopuj za daleko w przyszłość! Dopiero się poznaliśmy!
- Zobaczysz, daje wam góra miesiąc. Potem wylądujecie w łóżku – powiedziała.
- Robisz ze mnie puszczalską? – Spojrzałam na nią z lekkim rozbawieniem.
- Nie, nic z tych rzeczy! – Odpowiedziała mi od razu. – Po prostu ciągnie was do siebie i najchętniej Liam przerżnąłby Cię na blacie kuchennym przy innych.
- O czym ty śnisz, dziewczyno? Czyżby ktoś ogląda za dużo pornosów na dobranoc? Kiedyś były smerfy, a teraz facet zapinający laskę od tylca… Nieźle, nieźle...
- Dobra, zmieńmy lepiej temat – Tiffany wywróciła oczami. – Lubisz Liam’a?
- Nie wiem.
- Masz na niego chcicę?
- Czy to przesłuchanie?
- Chcę po prostu wiedzieć jak najwięcej! – pisnęła, na co się zaśmiałam. Znałam ją od kilku dni, lecz już wiedziałam, że jest taką samą wariatką, jak ja. W przyszłości na pewno miałyśmy tworzyć zgrany i dopasowany duet.
- No dobra… Jego klata jest na serio boska. Ten sześciopak… Ach! Istna chcica! – powiedziałam z pożądaniem, wyobrażając sobie Liam’a bez koszulki. O Chryste… Dajcie mi wody, dziwki!
- To. On. Był. Koło. Ciebie. Bez. Koszulki? – spytała mnie, dukając, co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło.
- Podczas treningu, ale to nie była przyjemna wizyta.
- Dlaczego? – W odpowiedzi pokazałam jej szyję, na której była jeszcze siarczyście różowa malinka Liam’a. – Ołł… Jesteś jego?
- Na razie, jak mu się znudzę, to nie będę zbytnio za nim tęskniła – Wzruszyłam ramionami, choć wzmianka o tym, że Liam mógł ze mną nie rozmawiać, poczułam dziwny ucisk w sercu. Cholera, to było zauroczenie! Pierwszy etap do miłości! Nie, nie, nie!
- Ty chyba żartujesz? Jeśli Liam Cię naznaczył, musisz coś dla niego znaczyć i masz jego znak, aby żaden inny Cię nie dotkną.
- Znak zniknie i będzie po sprawie.
- Nie wydaje mi się. Jeśli już raz Cię naznaczył, zrobi i to po raz drugi, potem trzeci, a w końcu… - jej wypowiedź przerwało pukanie.
- Dzięki Bogu – szepnęłam do siebie, zabrałam swoją torebkę i wyszłam w pośpiechu ze swojej sypialni i następnie otworzyłam drzwi. Liam wyglądał zniewalająco. Ubrany był w jasne, obcisłe spodnie, białe zakostniki z nike, czarną koszulę, a jego włosy były w nieładzie, jakby dopiero wstał z łóżka. Od razy wyobraziłam go sobie nagiego w nim, a ja leżałam tuż obok… Cholera jasna! Zarumieniłam się od swoich zboczonych myśli i posłałam Liamowi lekki uśmiech.
- Wyglądasz genialnie – powiedział w końcu, a jego głos był zdławiony.
- Dzięki – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. – Ty też… prezentujesz się niczego sobie.
- Najchętniej pewnie byś mnie rozebrała, co nie? Widzę to po Twojej minie – Jego kąciki ust podniosły się złowieszczo ku górze.
- Czytasz mi w myślach, Payne – odparłam i puściłam mu oczko.
- Czy ty ze mną właśnie flirtujesz?
- Mam dziś wyjątkowo dobry humor i nie jestem wredną suką.
- To świetnie… Gotowa na wyjątkowy wieczór?-
- Wyjątkowy?
- Musisz być taka dociekliwa? To niespodzianka – Liam nastawił dla mnie ramię. – Pozwoli Pani?
- Ależ oczywiście – Ujęłam jego rękę i ruszyliśmy. Czułam, że ta nasza „ randka „ miała skończyć się inaczej, niż to przypuszczałam.

***
- Wow, to jest naprawdę restauracja – powiedziałam zaskoczona, gdy Liam otwierał mi drzwi od auta, po czym zgrabnie z niego wysiadłam.
- To jest aż tak dziwne? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.
- Tak, bo wiesz… Poznałam Cię jako dupka, a teraz…
- Obiecałem Ci zacząć wszystko od początku, tak?
- No tak…
- Właśnie. Chodźmy, mamy rezerwację – Liam chwycił moją dłoń i wplątał w nią swoje palce. Spojrzałam na nasze ręce, lecz ich nie rozłączyłam. Poczułam w sobie przyjemny dreszczyk i w tamtej chwili nie miałam ochoty jeść kolacji przy świecach. Płomienie mogły dziać się gdzie indziej.
- Wiesz co? Chrzanić tą jebaną kolację – I mocno go pocałowałam, zapominając o mdławym, restauracyjnym jedzeniu.

Liam będąc lekko zdziwiony, po chwili oddał pieszczotę pełną namiętności i romantyzmu, przyciskając mnie do swojego umięśnionego ciała, zaciskając dłonie na mojej spódnicy tak, jakby ją chciał ze mnie zerwać.

A za pewne miał na to ogromną ochotę.

Chwiejnie wsiedliśmy z powrotem do samochodu, zatrzaskując za sobą z hukiem drzwi i położyliśmy się na tylnych siedzeniach obitych w czarną skórę, gdzie pozbywaliśmy się kolejno naszych ubrań. Robiliśmy to powoli, zmysłowo dotykając przy tym swoje rozgrzane do czerwoności ciała od emocji. Jego ręce błądziły po moim ciele, zdejmując po drodze moją skórzaną kurtkę i górną odzież. Liam z szerokim uśmiechem patrzył na mój biust, który chwilę później obdarował masą cnotliwych pocałunków. 
- Liam... - jęknęłam, przygryzając dolną wargę prawie do krwi. 
- Jesteś taka piękna, idealna... - wyszeptał Payne w mój biust, a następnie jego usta powędrowały na moje ucho, gryząc jego płatek. - Czy ty kiedykolwiek szczytowałaś, sweetie? 
- Ehm... Nie - odparłam, będąc lekko zmieszana słowami Liam'a. Czy on zamierzał się ze mną... bzykać? - Liam, ja nie chcę... 
- Wiem, wiem, Patricia... Duke chyba zabiłby mnie jeśli rozdziewiczyłbym jego siostrę. 
- To... Co chcesz zrobić? - zapytałam, patrząc na niego uważnie. Liam na widok mojej miny, zaśmiał się cicho i złożył na moich ustach czuły pocałunek, zdejmując moją spódnicę, a ja jednym szarpnięciem rozerwałam jego koszulę, przez co ta luźno na nim wisiała. - Ty mała kocico... - Zachichotałam i dotknęłam palcem jego dolnej wargi, prosząc o wejście. Liam zrobił to i chwilę później jego język drażnił mój. Po kilku minutach poczułam, że coś się ze mną dziwnego działo...

Moja dolna strefa zaczęła pulsować od seksualnego napięcia, a z moich ust padały liczne jęki rozkoszy.

Co on ze mną wyprawiał...? 

- Liam... - syknęłam, odchylając głowę do tyłu. 
- Patrz na mnie. Nic Ci nie zrobię... - Palce Payne'a ujęły mój podbródek i nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. Miednica moja i mojego towarzysza ocierały się o siebie zsynchronizowane i w stałym tempie. W finałowym momencie ogromne ciepło rozlało się po moim ciele, jak grom z jasnego nieba. Oddychając nadal szybko i płytko, obserwowałam Liam'a tak, jak mnie prosił. - Wiesz co się stało? - Pokręciłam głową. Przyznaję, że w sprawach seksualnych byłam do niczego. Wiedziałam tylko, że kobieta ma myszkę, a mężczyzna penisa. Na tym kończyła się moja wiedza. - Doprowadziłem Cię do pierwszego orgazmu w życiu.

***

- Dziękuję Ci za ten dzień... Z pewnością był najbardziej podniecający, jaki przeżyłam - powiedziałam do Liama ze śmiechem, gdy odprowadził mnie pod drzwi mojego pokoju w akademiku. - A, i kolacja była pyszna. 
- Tak... - Liam również się zaśmiał. - Następnym razem będzie dużo lepiej. 
- Następnym razem? To on będzie? - W duchu ucieszyłam się, że czeka mnie kolejne pikantne spotkanie z Liam'em. Na samą tą myśl, uśmiechnęłam się złośliwie.

- Z Tobą zawsze - Liam pochylił się i krótko mnie pocałował. - Do zobaczenia na treningu, Panno Cooper. Chętnie przećwiczę z Tobą kilka pozycji bokserskich. 
- Ja też - Zarumieniłam się, jeszcze raz musnęłam jego usta swoimi i weszłam do swojego mieszkania. 
- I jak było?! - krzyknęła Tiffany na wejściu, doskakując do mnie jednym susem. 
- Mam Ci dużo do opowiedzenia. Szykuj popcorn.


---------------------------
No to dzień dobry!

Liam i Patricia są tacy ndfjnfdjkndjkndsjkbd *_* Co sądzicie o tym rozdziale? Spodziewaliście się tego, czy oczekiwaliście czegoś... ostrzejszego? xd


15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! <3 :*

Komentujcie <3

Mrs.Payne

poniedziałek, 17 lutego 2014

5. " Winna "

Następnego dnia obudziłam się z ogromnym kacem i totalną pustką w głowie. Pierwsze pytanie, jakie przyszło mi do głowy, to było coś w stylu „ Co się wczoraj do jasnej cholery działo? Lub „ Jak ja mocny  towar wzięłam, bym nic, a nic nie pamiętała? „ To dlatego rzadko chodziłam na tego typu imprezy! Niech Louis smaży się w piekle, sukinsyn jeden! Naślę na niego Duke’a! W mojej głowie został tylko obraz mojego i Tiffany wejścia do klubu i zapalenia z Liam’em marihuany… O Mój Boże!

Przekręciłam się na łóżku, wybudzając się powoli ze snu i wracając do rzeczywistości.

Nie leżałam w łóżku sama.

Czyjaś ciepła i duża ręka obejmowała moją szczupłą talię,
pokrytą… niczym i czułam usta na swojej obolałej szyi. Powoli obejrzałam się za siebie, nie wierząc w to, co zobaczyłam. Obok mnie leżał nie kto inny, niż Liam w samych bokserkach i głośno chrapał, co pewnie było powodem mojej nagłej pobudki.   Z szeroko otwartymi oczami, podniosłam się do pozycji siedzącej i obejrzałam wszystko w koło. W pokoju panował jeszcze lekki pół mrok i pachniało w nim wanilią. Te mieszkanie zdecydowanie nie należało do mnie, musiało być Liam’a. Nasze ubrania leżały porozwalane na podłodze w kompletnym nieładzie. W tle słyszałam piosenki James’a Arthur’a, które były jedyną miłą rzeczą, jaka do tej pory przytrafiła mi się tego ranka dla mojego ucha. Wstałam cicho z łóżka, by nie obudzić Liam’a, który nie czując mnie obok siebie, niepewnie się poruszył i wtulił się w poduszkę. Uśmiechnęłam się na ten widok, bo to wydawało mi się dość urocze, jak na niego. Szybko zebrałam swoje rzeczy i zaczęłam chodzić po pomieszczeniach w poszukiwaniu łazienki. W salonie natknęłam się na kogoś, kogo najmniej się w tamtej chwili spodziewałam.
- Widzę, że zabawa była przednia – odparł Duke, siedząc z założonymi rękoma na kanapie, a wzrok miał wlepiony w stół. Z prędkością światła narzuciłam na siebie sukienkę i włożyłam na stopy swoje szpilki. – Spaliście razem?
- Zależy w jaki sposób o tym myślisz – szepnęłam, patrząc na czubki swoich butów, unikając przenikliwego spojrzenia Duke’a. Czułam się jak małe dziecko, które musiało tłumaczyć się rodzicami ze swojego wybryku. Tyle, że kary Duke’a nie były nawet w gramie przyjemne.
- Ty już wiesz o czym mówię – Mój brat spojrzał na mnie kątem oka. – Czy Liam zrobił coś wbrew Twojej woli? Czy dotykał Cię?
- Ja… Nie pamiętam, Duke – przyznałam cicho.
- Nie… pamiętam – Prychnął. – Czy ty naprawdę musisz być taka lekkomyślna? Czy ty zastanawiasz się dwa razy nad tym, co robisz?
- Duke... Tylko się bawiłam, nic więcej.
- Zabawa ma swoje granice, Patricia – Duke spojrzał na mnie kątem oka. – Ty wiesz co ja przeżywałem?
- Nie.
- Czy ty wiesz, jak jestem na Ciebie wkurzony? Miałaś w ogóle nie być na tej imprezie, wyraźnie zakazałem Ci na nią iść, pamiętasz?
- Tak.
- To dlaczego mnie nie posłuchałaś? Dlaczego zawsze ignorujesz moje prośby i robisz wszystko po swojemu?
- Nie wiem co powiedzieć, Duke.
- I dobrze. Teraz idź do swojego mieszkania, umyj się i za godzinę widzimy się na treningu. Masz się nie spóźnić, jasne?
- Duke, mam kaca – jęknęłam.
- Jakoś wcześniej o tym nie myślałaś – warknął, posyłając mi chłodne spojrzenie. – Jeśli się spóźnić, możesz się do mnie nie odzywać. Nawet teraz ciągnąć Cię za fraki powinienem zaprowadzić Cię pod prysznic, żebyś wytrzeźwiała.
- Duke, to była tylko impreza, nic wielkiego – Opuściłam bezradna ręce.
- Nie obchodzi mnie to, mogłaś tyle nie pić – Duke wzruszył ramionami.
- Sam nie byłeś lepszy. Gdyby nie ja, przespałbyś się z tym pierdolonym Gremlinem – syknęłam. – I złapał byś HIV lub gorzej – dodałam po chwili.
- Ja mogłem się tak uchlać, bo jestem dorosły, a ty jeszcze nie skończyłaś osiemnastu lat, Patricia. Nie wiem, po co jeszcze dodajesz te swoje trzy grosze. Wyjdź stąd i zrób to, co Ci mówiłem. Czekam na Ciebie przed akademikiem – I więcej się nie odezwał. Zrezygnowana wycofałam się i wyszłam z pokoju, kierując się do mojego mieszkania na piętrze.

Co ja musiałam takiego zrobić, że sam Duke był na mnie mega zły?

***

Ze wszystkimi czynnościami, które musiałam wykonać, zajęły mi niecałe pół godziny, plus zjedzenie szybkiego śniadania. Tiffany w tym czasie spała, rozwalona na kanapie nie świadoma mojej obecności. Po zjedzeniu spakowałam swoje rzeczy i wyszłam przed akademik, gdzie czekał na mnie naburmuszony Duke. Całą drogę na salę spędziliśmy w kompletniej ciszy. Pierwszy raz nie miałam nic do powiedzenia. Bałam się odezwać, nawet choćby głośniej wziąć oddech. Duke naprawdę był na mnie wkurzony i tym bardziej nie chciałam psuć mu humoru do końca. I tak miałam już przejebane…
- Zakładaj rękawice – rzekł Duke kilkanaście minut później, rzucając w moją stronę rękawice bokserskiej. O kurwa… On zamierzał się ze mną bić.
- Nie wiem czy to jest dobry, pomysł…
- Nie wyraziłem się jasno? – fuknął mój brat, zdejmując z siebie koszulkę. Posłusznie nałożyłam nakrycie na swoje drobne dłonie i lekko przymulona ustawiłam się w odpowiedniej pozycji. Duke narzucił na swoje ręce łapki i pomachał mi nimi przed twarzą. – Pobudka królewno, ćwiczymy, a nie się opierdalamy. I ty jesteś sportowcem?
- Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy? Nie wyjdzie Ci to – wymierzyłam pierwszy cios w prawą łapkę, przez co lewą dostałam mocno w głowę. Zakołysałam się delikatnie, sycząc z bólu, który rozchodził się po mojej czaszce.
- Bądź bardziej spostrzegawcza, przeciwnik nie będzie się wahał i przejmował Twoim kacem. Gówno go to obchodzi, tak na serio.
- Jesteś beznadziejny – warknęłam, waląc ponownie w łapki z całej siły, przez co rozbolały mnie wszystkie mięśnie, a potem i ponownie głowa, w którą zostałam uderzona. – Sukinsyn!
- Wyzywaj mnie dalej, dajesz! – krzyknął. – Wyżyj się! Pozwalam Ci!
- Zachowujesz się jak dupek! Jak Pan i Władca! – wrzasnęłam, po raz kolejny celując w łapki i tym razem oberwałam w żebra. Zacisnęłam zęby i wymierzyłam prawy prosty w jego twarz, ale obronił się unikiem.
- Pokaż klasę! Nie pogrążaj się do końca, Patricia! Pokaż mi, kto Tobą kieruje!
- Nie chcesz tego – powiedziałam, warcząc pod nosem.
- A właśnie, że chcę! - Złość przejęła moje ciało. Rzuciłam się na Duke jak rozjuszony byk, widzący kolor czerwony i zaczęłam okładać go pięściami jak zawodowy bokser tylko Duke musiał się tego spodziewać, bo skutecznie obronił się gardą, a jego łapki uderzyły mnie dwa razy w brzuch. 

Odsunęłam się od niego mimo woli, czując jak świat przede mną wiruje. Chwyciłam pierwsze lepsze wiadro, które było blisko mnie i zwymiotowała wszystko, co wczoraj spożyłam. – Teraz nie jest tak przyjemnie, co? Gdy wchodzi jest fajnie, ale gdy wychodzi już nie tak bardzo, co nie? – W odpowiedzi odetchnęłam głęboko i drugi raz mój organizm pozbył się jedzenia z mojego żołądka. – To powinno nauczyć się, że Duke’a się słucha, a nie ignoruje jego polecenia.
- Wal się – splunęłam do wiadra i padłam na matę z jękiem.
- Było tak imprezować? Kazał Ci ktoś wlewać sobie wódkę do gardła i brać marihuanę?
- Skąd…?
- Liam mi się wczoraj po pijaku wygadał. Powinienem go zabić, że Ci ją dał, ale jest moim przyjacielem i wiem, że nie zrobiłby Ci krzywdy – Duke zdjął łapki i rzucił je obok mnie. – Wstawaj.
- Daj mi spokój, Duke – sapnęłam, zwijając się w kłębek.
- Zrozumiałaś, co zrobiłaś? – zapytał, pochylając się nade mną. – Czy mam Ci to pokazać jeszcze raz?
- Zrozumiałam, dobra?! – wrzasnęłam, spoglądając na niego zmęczona. – Wiedziałeś, że nie odpuszczę sobie tej imprezy, to o co masz do cholery wąty?!
- O to, że obiecałem rodzicom, że będziesz tutaj grzeczną dziewczynką, a nie imprezowiczką dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdyby teraz taką Cię zobaczyli, zawiedli by się na Tobie i tym bardziej na mnie, że Cię nie dopilnowałem.
- Mam prawie osiemnaście lat, umiem sama o siebie zadbać – odparłam, siadając.
- Czyli nadal nie zrozumiałaś… Wiesz co? Idę, a ty tu zostań i przemyśl to, co zrobiłaś zeszłej nocy. Gdy to zrobisz, będziemy mogli normalnie porozmawiać – Duke zszedł z ringu i opuścił salę. Patrzyłam na to ze łzami w oczach. Nigdy nie lubiłam kłócić się z Dukem, jeśli tym bardziej chodziło o imprezy. Wiedziałam, że miał rację, że zachowałam się dziecko, ale nie potrafiłam mu przyznać racji. Zawsze stawiałam na swoim i prawda, z którą nie potrafiłam się zmierzyć, nie docierała do mnie. Cholera, żałowałam tego, co zrobiłam tamtego dnia. Moje poczucie winy rosło we mnie za szybko… Nienawidziłam tego uczucia... Niech ono zniknie!
Zalewając się łzami, schowałam twarz w dłoniach i robiłam wszystko, by zapomnieć o feralnym dniu, ale… nie potrafiłam. Najgorsze było to, że podobała mi się każda jego minuta i nie chciałam tego zmieniać…
- Patricia... – Poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Miałam nadzieję, że był to Duke, ale ku mojemu zaskoczeniu był to Liam. Wyglądał dużo lepiej ode mnie. Jego włosy były w artystycznym nieładzie, po zaroście nie było nawet śladu, a jego oczy błyszczały naturalnym blaskiem.
- Skąd wiedziałeś, że tu będę? – spytałam go, łamiącym się głosem.
- Słyszałem Twoją i Duke’a rozmowę w salonie. Co jak co, ale jesteście naprawdę głośnym rodzeństwem – powiedział z cichym śmiechem, ale mi nie było tak wesoło. – Patricia, wszystko w porządku? – Spojrzałam na niego i pokręciłam głową. – Mam Ci jakoś pomóc?
- Od kiedy jesteś taki miły? – odpowiedziałam mu pytaniem.
- Chcę Ci pomóc i tyle – odparł, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.
- Powiedz mi, co się działo tamtej nocy… Obudziłam się obok Ciebie w samej bieliźnie z kompletną pustką… Wiesz co ja mogę sobie wyobrażać?
- Między nami nic nie było… Tylko się całowaliśmy, nic więcej…
- Chwila, chwila… Całowaliśmy? – powtórzyłam z niedowierzaniem, spoglądając na niego z jeszcze większym szokiem. – Czy ja dobrze usłyszałam?
- Nie mów mi tylko, że Ci się nie podobało. Masz boskie usta…
- Liam, ty się słyszysz?! Ja nic z tego nie pamiętam! Możesz tak samo kłamać, bo jakoś Ci nie wierzę.
- Mam Ci opowiedzieć? Tak bardzo chcesz to usłyszeć?
- Czekam – Prychnęłam.
- Byłaś nieźle wstawiona, odprawiłaś z kwitkiem laskę Duke’a, zaprosiłaś mnie do tańca… Naprawdę nic nie pamiętasz?
- Tylko to z tą laską, nic więcej.. No i jeszcze wejście do klubu i palenie z Tobą marihuany.
- To nieźle… - Liam się zaśmiał. – Ale ten pocałunek… Nie krępowałaś się…
- Stop, Liam! – krzyknęłam, chwiejnie wstając z maty. – Dla mnie nie było żadnego pocałunku i nigdy nie będzie. Jeśli jednak to było, byłam pijana i zrobiłam to przypadkowo.
- Teraz to ja Ci nie wierzę.
- W co niby?
- W to, że nawet w jednym calu Ci się nie podobało! – fuknął.
- Jak miało mi się podobać, jeśli nic nie pamiętam? – Stanęłam w nim twarzą w twarz, co było absurdem, bo był ode mnie dwa razy większy.
- To Ci chętnie to przypomnę… – Dłonie Liam’a objęły moją twarz, a jego usta spoczęły na moich. Z początku byłam przeciwna, lecz potem poczułam coś, co zapełniło tą pustkę w mojej głowie.
- Liam…
- Ths… - przerwał mi i wykorzystując moment, wepchnął język do moich warg, odbierając mi zdolność dokończenia zdania i nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. W jego oczach było coś co przyciągało mnie do niego… Co ja w ogóle wyprawiałam? Znałam tego chłopaka od dwóch dni i już się z nim całowałam! Czy ja byłam idiotką? Tak, ewidentnie.

Usta Liama były miękkie, wilgotne i łapczywe, próbując mi przypomnieć najmniejszy szczegół z imprezy. 

Chwyciłam go za włosy, jak za lejce i przyciągnęłam do siebie, a jego ręce przeniosły się z mojej twarzy na nagą talię, gdyż byłam w samym czarnym, sportowym topie. Byliśmy tak blisko siebie, że niemal czułam mocne bicie jego serca i wyrazisty puls.
W pewnym momencie po prostu oderwałam się od niego, ale nie puściłam. Musiałam to przerwać, nim miało dojść do czegoś więcej, a by pewnie tak było.
- Pamiętasz coś? – zapytał z… nadzieją? Dlaczego aż tak mu na tym zależało?
- Tak – mruknęłam z chrypą. – Pamiętam, ale Liam… Nie, to jest głupie…
- Ale, że co?
- My się tu całujemy, a znamy się niecałe trzy dni. To jest nieodpowiednie.
- Co to za problem jest się bliżej poznać? – zapytał mnie z podniesionymi brwiami.
- Co prawda, to prawda, ale w tym czasie nie róbmy tego, co teraz… Ale całujesz niesamowicie – Uśmiechnęliśmy się do siebie i Liam ostatni raz musnął moje usta swoimi i odsunął się ode mnie na kilka centymetrów.
- Mam rozumieć, że możemy się w końcu zaprzyjaźnić?
- Spróbować zawsze można – stwierdziłam.
- To może na początek naszej pięknej znajomości dasz zaprosić się na kolację dziś wieczorem?
- Z przyjemnością, Panie Payne. To dla mnie zaszczyt – powiedziałam z jeszcze szerszym uśmiechem. – Ale Pan pierw musi zmierzyć się z moim złośliwym bratem. Jest na Ciebie zły za danie mi marihuany.
- Oto już się nie martw. Przyjdę po Ciebie o ósmej – Liam wziął moją dłoń i ucałował jej wierzch.
- Och, jakiś ty szarmancki – skomentowałam, będąc szczerze zdziwiona jego zachowaniem… Wydawał się być normalny.
- To cały ja – Posłał mi ciepły uśmiech. – Chodź, idziemy na śniadanie. Stawiam.

- Okay – Zeszliśmy z ringu i wyszliśmy z sali w dobrych humorach. 

Czyżbym miała randkę z samym Liam’em Paynem? 


-------------------------------------


No hej, hej :) I jest nowy rozdział! :D Cieszycie się, że Patricia dała szansę Liam'owi na " przyjaźń " ^^ :P Duke, ty chamie, jak mogłeś tak potraktować własną siostrę! Wstydź się! :P I Liam, ty słodziaku! *_*


12 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział! :* <3

Komentujcie <3

Mrs.Payne

sobota, 15 lutego 2014

4." Scena, kamera, akcja "

- Jesteśmy na miejscu - oznajmił nam kierowca taksówki, zatrzymując auto przed Gets. Pod klubem już kręciło się mnóstwo ludzi, a przede wszystkim niezłe ciasteczka. Zapłaciłam taksówkarzowi dziesięć dolarów i w pośpiechu wysiadłam z Tiffany z pojazdu i po tym, jak zatrzasnęłam za sobą drzwi, ruszyłyśmy do Gets. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg klubu, ogłuszyła mnie głośna muzyka wydobywająca się z głośników.
- O kurwa - powiedziałam do siebie, będąc pod ogromnym wrażeniem i spojrzałam na Tiffany z bananem na twarzy. - Ruszamy?
- Jakżeby inaczej? - Tiffany przeczesała swoje włosy palcami i zaczęłyśmy kroczyć ku centrum klubu. Wszyscy zebrani tańczyli jak szaleni, wyginając swoje ciała w rozmaite strony, ocierając się kroczem o miejsca intymne i namiętnie całując. Dalej, w głąb klubu, znajdowały się stoliki, na których siedzieli różne osoby, a dostrzegłam tam oczywiście chłopaków, a Liam'a w szczególności. Co chwila rozglądał się po Gets, szukając czegoś z zapałem, a za pewne byłam tą osobą, którą tak ze zniecierpliwieniem wyczekiwał.
- Patricia?! - Spostrzegłam, że Duke patrzy na mnie ze zdziwieniem i błyskawicami w oczach. Z ustami wykrzywionymi w szerokim " o ", ciągnąc mocno Tiffany z rękę, zniknęłyśmy w grupie ludzi.
- Co jest? - zapytała mnie Tiffany, obserwując mnie z uwagą.
- Mój brat zabronił mi tutaj przychodzić. Jest jak mój drugi psychopatyczny rodzic, tyle, że jeszcze gorszy - powiedziałam pośpiesznie, chowając się za jej plecami. - Kryj mnie, okay? 
- Nie uda Ci się to - Usłyszałam za sobą głos Duke'a. Powoli odwróciłam się w jego stronę z lekkim uśmiechem.
- Cześć mój kochany bracie! - krzyknęłam radośnie, kuląc się delikatnie.
- Patricio Sereno Cooper, przejebałaś sobie u mnie po całości - warknął i nim zdążył złapać mnie za ramię, uciekłam jak mała dziewczynka, choć na szpilkach to był ciężki sport. Wpadałam na ludzi, czasami niektórych przewracając na parkiet i oczywiście śmiałam się z tego jak głupia. Tak, byłam strasznie dziwna.
- Hola, hola... - Ktoś złapał mnie przed wejściem do damskiej toalety. Po mocnym uścisku i charakterystycznym zapachu, wiedziałam, że był to Liam.  - Kogo my tu mamy?
- Proszę, zabierz mnie, szybko! - ponagliłam go.
- Co z tego będę miał? - zapytał z uśmiechem.
- O warunkach umowy pogadamy później, chodźmy! - Payne wziął mnie za rękę i biegliśmy, a on prowadził nas w jakimś kierunku. Bałam się z nim być sam na sam, ale to było lepsze, niż wyładowanie złości Duke'a na mnie.
- Jednak przyszłaś - odparł Liam, wychodząc ze mną z lokalu tylnym wyjściem.
- Nudziło mi się, Nie chciałam spędzać kolejnego wieczora sama - Pociągnęłam swoją sukienkę odrobinę do dołu, by choć w połowie zakrywała moje uda.
- Czyżby? Czy chciałaś zobaczyć się ze mną? - Liam podniósł zagadkowo swoje brwi do góry.
- Mam Ci jeszcze raz przyłożyć? Nos już Cię nie boli? - Spojrzałam na niego wściekła. - Jestem do tego skłonna, nawet teraz.
- Wyluzuj, kobieto. Ja tu próbuję się z Tobą zaprzyjaźnić, a ty traktujesz mnie jak pierdolonego śmiecia!
- Ta na... Co? Próbujesz się zaprzyjaźnić? Dobre - Prychnęłam pod koniec. 
- Nie jestem takim dupkiem, na jakiego wyglądam choć jestem bardzo seksowny i uroczy, jak to mówią inne dziewczyny. 
- Tak, mówią to tylko dlatego, by zaciągnąć Cię do łóżka - Wywróciłam oczami i obserwowałam go ze skupieniem. - Bo ogółem zachowujesz się jak cham - dodałam po chwili.
- Miło mi - Parsknął śmiechem. - Może choć raz zapomnisz, jakim to ja jestem skurwielem i zapalisz ze mną? - Liam z kieszeni swoich rurek wyjął dwa papierosy, które na pewno nimi nie były.
- Co to jest? 
- Marihuana. Spokojnie, jest z zaufanego źródła. To jak? - Po
minucie zastanowienia się, prawie nie zauważalnie kiwnęłam twierdząco głową. Owszem, paliłam z Dukiem kiedyś trochę marihuany, po czym nieźle mi odbiło, ale to miało w sobie coś zajebistego... Odlotowego. - Super - Liam wręczył mi " papierosa " i następnie zapalił swojego, potem mojego. Zaciągnęliśmy się nimi równocześnie, a mnie zaatakował kaszel. - Powoli, sweetie. Nie śpiesz się, nikt Cię nie goni. Mamy cały wieczór.

***
- O mój Boże! Serio to zrobiłaś?! - krzyknęłam, śmiejąc się jak opętana z tego, co powiedziała mi Tiffany kilka godzin później, gdy byłyśmy już lekko mówiąc ostro wstawione. Mieszanie marihuany i czystej wódki nie było moim najlepszym dotychczasowym pomysłem, ale kochałam nowości. - Na serio obciągnęłaś mu pod stołem na rodzinnej kolacji?! Kobieto!
- No co? Tak bardzo mnie prosił, bo chciał się odstresować... - Tiffany zaśmiała się, wypijając do końca swojego shota. - Żebyś ty widziała jego minę! Do teraz ją pamiętam! I ta chwila gdy zaczął stękać i wyraz twarzy jego ojca... To było boskie! 
- Z pewnością... Żeś teraz dowaliła... O jezuu - Nie mogłam powstrzymać swojego śmiechu. - Nie spodziewałabym się tego po Tobie, wyglądasz na grzeczną dziewczynkę, a nie na zawodową obciągarę, za przeproszeniem.
- Wiem, unikam tego stylu, ale bycie zdzirą na kilka chwil nigdy nie zaszkodzi, no chyba, że złapiesz chorobę weneryczną. 
- No chyba, że wtedy - odparłam, rozglądając się po klubie. Niedaleko nas siedzieli chłopacy, którzy byli zajęci gadaniem z jakimiś blondynkami o wielkich cyckach. Jedna szczególnie lepiła się do mojego pijanego brata. Wara od Duke'a. - Zaraz wracam - przeprosiła Tiffany i lekko kołysząc się na boki, ruszyłam ku ekipie debili. 
- Patricia - Liam uśmiechnął się na mój widok i pociągnął w swoją stronę, przez co opadłam mu  na kolana. Byłam pijana i nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale gdybym była trzeźwa... Dostałby po jajach. 
- A kim one są, Duke? - Zmierzyłam wzrokiem dziewczynę siedzącą obok mojego brata. Nie była ona aż tak urodziwa, jak wydawało mi się to z daleka. Przypominała Gremlina.
- To Bella, studentka z East High -  przedstawił ją Duke, i zmierzwił dłońmi jej włosy. To miało być niby urocze? Pfff... Dobre sobie.
- Duke to podrywacz, skarbie. Przeleciał tyle dziewczyn, niż to sobie wyobrażasz - zwróciłam się do niej z wymuszonym uśmiechem. 
- Patricia - warknął Duke, posyłając mi zimne spojrzenie.
- No co? Taka jest prawda. Spójrz Bella, tutaj każda laska na ten sali chce go bzyknąć, myślisz, że zainteresował się akurat Tobą? - W oczach tej małej zdziry widziałam zdezorientowanie. - Poza tym, on na razie nie interesuje się dziewczynami. Woli boks.
- Patricia! - syknął ponownie Duke, próbując chwilę później tłumaczyć się Belli, która chciała odejść od naszego stolika.
- I jeszcze jedno, kochanie! - Bella odwróciła się w moją stronę. - Pamiętaj, nie każda Bella jest piękna. Ty niestety należysz do tej drugiej grupy.
- Ale z Ciebie suka! - fuknęła blondynka, z grymasem na twarzy, który jeszcze bardziej ją szpecił.
- I to wredna. Wredna i masochistyczna suka. Lepiej trzymać się ode mnie z daleka, wiesz? A do Duke nawet się nie zbliżaj.
- Nie zamierzam! - Bella zarzuciła swoimi włosami i powoli oddaliła się od nas, kręcąc przy tym uwodzicielsko biodrami.
- Patricia! Ty bezduszna dziewczyno! - krzyknął Duke, chowając twarz w dłoniach. - Czy ty wiesz, jak dawno porządnie nie zamoczyłem?! Chciałem seksu, a ty jak zwykle odebrałaś mi okazję! 
- To se obciągnij i będzie po sprawie - Wzruszyłam ramionami, a w tle usłyszałam swoją ulubioną piosenkę. Mając uśmiech na twarzy, spojrzałam na Liam'a. - Zatańczymy, Panie Payne?
- Naturalnie - Wstaliśmy z siedzenia i za rękę ruszyliśmy na parkiet. Czułam wzrok Liam'a na swoich plecach, na swoich nogach... dosłownie wszędzie. I przyznam, że nawet podobało mi się to uczucie. Lubiłam być adorowana przez mężczyzn i rozpieszczana. Bo właśnie takie powinno być życie kobiety : Słodkie i pełne namiętnego seksu. 
Z Liam'em stanęliśmy z dala od ciekawskich spojrzeń i przede wszystkim od chłopaków. Duke pewnie miał by na mnie haka, jeślibym zrobiła coś nieprzyzwoitego, a tak miało być.

Liam w rytmie piosenki, która przynajmniej dla mnie, wydawała mi się ponętna i pełna seksapilu, przyciągnął mnie do siebie tyłem, przez co poczułam jego męskość na swoim tyłku, oczywiście pokrytym spodniami, a jego ręce ścisnęły mnie w biodrach.

- Tańcz skarbie, nikt nie widzi - szepnął mi na ucho Liam, uwodzicielskim tonem. Posłusznie poruszyłam biodrami jak zawodowa tancerka i położyłam głowę na ramieniu Payne'a. Tańczyliśmy powoli, we własnym rytmie i nie obchodziło nas, co się działo wokoło. Nasze ciała ocierały się o siebie w niekończącym się tańcu, a pełne usta Liam'a gwałciły moją szyję, przygryzały jej naskórek i ssały czuły punkt. Przyjemne ciepło rozeszło się po zakątkach mojego ciała, a głowa sama odchyliła się w inną stronę, dając dostęp do pokazania zdolności Liam'a w jeszcze większej ilości. Ręce Liam'a kreśliły dziwne wzory na moich biodrach, które były na swój sposób podniecające. Z cichym jękiem odwróciłam się w stronę Liam'a i złączyłam nasze usta w gwałtownym
pocałunku. Liam był lekko zaskoczony moją odpowiedzią na jego pieszczoty, ale chyba nie miał nic przeciwko temu, bo odwzajemnił pocałunek, wpraszając się językiem do moich warg, tocząc zaciętą walkę o zwycięstwo, dominację nade mną. Wplotłam palce w jego brązowe włosy, a druga ręka powędrowała na jego plecy, przyciągając go bliżej do siebie, a dłoń Liam'a chwyciła moją nogę i owinęła ją wokół swojej talii. Od emocji, które w nas krążyły zaczęłam ciężej oddychać, sapać mu w usta, a w podbrzuszu czułam motyle, co u mnie równało się ze chcicą.

Gdy udało mi się opanować, oderwałam się od Liam'a na kilka centymetrów i długo patrzyłam mu w oczy, próbując unormować oddech. Payne spoglądał na mnie z rumieńcem i szelmowskim uśmiechem.

Czy ja właśnie przelizałam się z Liam'em Paynem?  


--------------------------------
Dobry, dobry! Jak się macie kochani? :D Jak wrażenia po rozdziale? Jak ja kocham pisać takie rozdziały... :D 


10 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Mrs.Payne

czwartek, 13 lutego 2014

3. " Imprezę czas zacząć! "

- Patricia! Wstawaj! - donośny krzyk dotarł do mojego ucha i wybudził mnie ze snu. Z jękiem przekręciłam się na drugi bok i zakryłam głowę poduszką. Tiffany już przechlapała sobie u mnie pierwszego dnia. Mnie się nigdy nie budziło. Duke za te numery nie raz dostawał w łeb. Zrobiłabym to samo Tiffany, ale chciałam się z nią jakoś zaprzyjaźnić. Nie chciałam wyjść na chamską sukę. Czy ja właśnie przyznałam, że jestem suką?
- Która godzina? - zapytałam Tiffany patrząc na nią sennie.
- Siódma trzydzieści.
- Daj mi jeszcze dziesięć, góra piętnaście minut. Jedynie pójdę na drugą lekcję - Potem przypomniałam sobie o Liam'ie. - Albo wcale.
- Dlaczego?
- Czy ona musiała być taka dociekliwa?
- Źle się czuję, miałam wczoraj ciężki dzień - powiedziałam w poduszkę, przez co mój głos był w połowie stłumiony. - I dzisiaj jest piątek, a w piątki nigdy nie chodzę do szkoły.
- Rozumiem - Tiffany uśmiechnęła się lekko. - Więc, do później.
- Na razie - Odwzajemniłam jej uśmiech, po czym Tiffany wyszła z mojego pokoju, a ja z westchnieniem przewróciłam się na plecy i patrzyłam na słońce, które powoli wyłaniało się zza widnokręgu. - Dzień dobry, nowy dniu. Czy i tym razem będziesz chujowy? - Bardzo chciałam, by te pieprzone słońce skinęło na tak, a nie trzymać mnie w niewiedzy cały dzień, tym bardziej, że dzisiaj miała być ta przeklęta impreza. Jakoś odeszła mi chęć na jej pójście. Nie chciałam trzymać się z Liam'em. Nie był materiałem na kolegę, a co dopiero na przyjaciel. To był z zwykły cham i prostak, nie szanujący prywatności dziewczyny. Dupek. Z niechęcią podniosłam się do pozycji siedzącej i wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem w ciuchach, które miałam na sobie wczoraj i nie pachniałam zbyt ładnie. 


Po kilku próbach wstania z łóżka, poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Zaledwie po dziesięciu minutach wyszłam z pomieszczeniu owinięta ściśle ręcznikiem, lecz w moim salonie, na kanapie siedzieli... Chłopacy?!
- Duke, ty skurwielu, puka się! - Wycofałam się, ale wszyscy zdążyli mnie zobaczyć i z powrotem zniknęłam do połowy w łazience, osłaniając się drzwiami.
- Pukałem! A ty nie otwierałaś, więc się wprosiliśmy.
- Jeśli tak bez szelnie wszedłeś do mojego mieszkania, to przynieś mi ubrania i bieliznę, bo przy was tak nie wyjdę! - krzyknęłam, patrząc na niego z płomieniami w oczach.
- Och, nie wstydź się...
- Duke!
- No dobrze, idę! - Podnosząc ręce w poddańczym geście, wstał i skierował się do mojej sypialni. - Co chcesz?! Wolisz być ubrana w seksowną sukienkę, czy być po raz kolejny okutana w rurki?
- Rurki, sukinsynie! - krzyknęłam, wzdychając. - Czemu nie jesteście na lekcjach? - Tu zwróciłam się do chłopaków.
- Jakoś się nam nie chciało - odparł Zayn, wzruszając ramionami i dokładnie mnie oglądając. Zarumieniona odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na Liam'a. Ten też patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Znowu widziałam go innego. Intrygował mnie na swój sposób... Te jego ukryte alter ego... Och! Stop!
- Proszę - Duke dał mi ubrania z szerokim uśmiechem. - I następnym razem zamykaj drzwi.
- Nie ja, tylko moja nowa współlokatorka - Prychnęłam i zamknęłam się w łazience. W tempie błyskawicznym narzuciłam na siebie ciemne, klasyczne rurki, biały podkoszulek i beżowy sweter, po czym zrobiłam sobie mocny makijaż, bo tylko taki preferowałam i na bosaka opuściłam pomieszczenie.
- A ty czemu nie na lekcjach, siostrzyczko? - zapytał mnie Duke, robiąc sobie kawę w mojej skromnej kuchni.
- W piątki nigdy nie chodzę, zapomniałeś? - Usiadłam obok Louis'a, który od razu rozpromieniony mnie przytulił na powitanie. Lou był naprawdę uroczy.
- Długi weekend? - Pokiwałam głową. - Jutro o ósmej mamy trening.
- Co?! W sobotę? Ciebie na serio popaprało do końca?
- Musimy trenować, i poza tym jutro Bogdanow chce zobaczyć, jak sobie radzisz. W najlepszym przypadku weźmie Cię do swojej kadry bokserek.
- Postradał zmysły? Chce żebym się do końca ośmieszyła? Niech się pierdoli - Parsknęłam pod koniec.
- Kobieto, co ty masz w tej lodówce? - Duke z uwagą penetrował wnętrze mojej małej lodówki. - Sam ser i cola. I ty jesteś sportowcem?
- Prawdziwy sportowiec musi dobrze zjeść. Pierw masa, potem klata - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Będę musiał Ci tutaj kupić porządne jedzenie, a nie jakieś świństwa.
- Rób co chcesz, mam to gdzieś - Machnęłam ręką i wtuliłam w ramię Louis'a, który mi na to pozwolił. Spostrzegłam, że Liam krzywo na nas patrzy i z trudem to ukrywał.
- Patricia, co ty masz na szyi? - zapytał mnie Lou, dotykając czubkiem palca moją szyję. Wytrzeszczyłam oczy i przypomniałam sobie to, co zrobił mi Liam poprzedniego dnia po treningu. Odruchowo zakryłam swoje naznaczenie ręką i przełknęłam ślinę, intensywnie myśląc nad swoim kłamstwem. Nie mogłam wydać Liam'a. Coś mnie powstrzymywało od powiedzenia prawdy i wkopania Payn'a w kłopoty. Raptownie wzrok wszystkich padł na mnie i z ciekawością czekali na to, co mam im do powiedzenia, zapewne Liam szczególnie.
- Ja... Poparzyłam... Się suszarką - rzekłam, jąkając się.
- Czyżby? - odezwał się Zayn, z lekkim, lecz zabójczym uśmiechem. Jego osoba powalała, lecz Liam miał to coś... Cholera, o czym ja plecę?!
- Tak, wczoraj wieczorem suszyłam włosy po kąpieli i po prostu się poparzyłam. Nic wielkiego.
- Aha, powiedzmy, że Ci wierzymy - Duke pokiwał głową, ale po tonie jego głosy mogłam twierdzić, że nie załapał mojego kłamstwa. Przez minutę siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie oznajmiłam, że idę do Subway'a. Kto się do mnie oczywiście dołączył? Kochany Liam! Czujecie ten sarkazm?
- Niezła ściema, Cooper. Gorszej chyba nie słyszałem - skomentował Payne, gdy tylko opuściliśmy mój pokój.
- Och, przestań - warknęłam, uderzając go żartobliwie w ramię, ignorując spojrzenia ciekawskich uczniów kierowanych w naszą stronę. Gdyby wzrok mógł zabijać... - Wiedziałeś, że oni to zauważą!
- Wiedziałem - Liam się zaśmiał i od niechcenia objął mnie ręką w talii, a ja z uśmiechem ją strzepnęłam.
- Nie wykorzystuj mojej cierpliwości, Payne. Już dawno bym Ci urwała głowę za naznaczenie mnie, palancie.
- Bez palantów mi tu, bo wiesz, że tego nie lubię - fuknął do mnie Liam, niskim głosem.
- Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o imprezie?
- Nie wiem czy pójdę. Odeszła mi na nią jakakolwiek ochota.
- Ty chyba żartujesz, prawda? Miałaś ze mną pójść!
- Liam, czeka na Ciebie wiele innych, chętnych i napalonych lasek. Od razu wykorzystają okazję na to, by się do Ciebie dobrać - odparłam.
- Właśnie stwierdziłaś, że jesteś chętna i napalona - Liam zatrzymał mnie i przygwoździł do ściany, napierając na mnie całym ciałem. Czułam jego klatkę piersiową na swojej, jego ręce spoczywały na mojej szyi, a na swoim udzie czułam... Jego męskość... O cholera. - Przyznaj, że Ci się podobam.
- Nie, nie podobasz mi się - powiedziałam, przez zaciśnięte zęby.
- Jakoś Ci nie wierzę. Wiele tak mówiło, a po niecałym tygodniu lądowały w moim łóżku prosząc o to, bym je pieprzył.
- Ja nie jestem jak te z wielu.
- Wiem... Jesteś naprawdę wyjątkowa - mruknął i musnął wargami mój policzek. Zadrżałam, mając ochotę mu porządnie przyłożyć w ten bez szczelny ryj. - Od początku mnie zaintrygowałaś. Różnisz się od pozostałych lasek...
- Przestań słodzić, bo to i tak Ci nie pomoże - Położyłam dłonie na jego klatce i odepchnęłam go od siebie. Był lekko mówiąc zaskoczony moją śmiałością i odwagą. Pewnie nikt mu się nigdy nie przeciwstawił, tym bardziej dziewczyna. - Myślałam, że jesteś normalny...
- A jaki niby jestem? - zapytał mnie, a jego twarz zamieniła się w kamień.
- Jesteś pieprzonym zboczeńco - sportowcem jadącym na witaminkach. Jednym słowem, wkurwiasz mnie! - Chcąc odejść, odwróciłam się i zrobiłam kilka kroków przed siebie, ale nagle Liam chwycił moją prawą rękę i ją wykręcił w drugą stronę i po czym powalił mnie na kolana. Jęknęłam z bólu, próbując się wyrwać, lecz jego uścisk tylko się powiększył.
- Odszczekaj to, albo złamię Ci rękę - syknął mając usta przyłożone do mojej szyi.
- Wtedy ty będziesz tłumaczył się Duke'owi dlaczego wylądowałam na chirurgi.
- Skłamiesz, robisz to świetnie.
- Możesz pomarzyć - Gdy Liam odrobinę rozluźnił chwyt, zgrabnie i szybko wywinęłam się z pod jego uścisku i uderzyłam pięścią prosto w nos. Liam zszokowany cofnął się na kilka kroków i pomasował czerwony od mojego ciosu nos. - I jeszcze raz spróbujesz mi coś zrobić, a następnym razem moja noga trafi na Twojego chuja, dwa razy mocniej. Wal się i trzymaj ode mnie z daleka, jeśli nie chcesz stracić swojego sprzętu - Poprawiłam swój sweter i ruszyłam pewnie przed siebie, ignorując protesty Liam'a i jego cichych jęków spowodowanych bólem. I dobrze mu tak. Chuj.


*** 

Zrobiłam ostatnie maźnięcie maskarą na swoich rzęsach, musnęłam błyszczykiem usta i poprawiłam swoją obcisłą, białą sukienkę. Byłam gotowa do imprezy. Co jednak zachęciło mnie na jej pójście? Jeden, darmowy alkohol, dwa, masa chłopaków, trzy, darmowy alkohol, a no i oczywiście oprócz tego, poznanie Liam'a bliżej. Wiadomo, że ludzie gdy są pijani mówią prawdę i samą prawdą, nawet tą bolesną. Przy okazji trzeba było dobrze się zabawić, co nie?
- Jedziesz ze mną do Gets? - zapytałam Tiffany, spoglądając na nią ze znakiem zapytania. Tiffany również się szykowała i wyglądała o wiele lepiej ode mnie. Wyglądała seksownie i pociągająco i nie, nie byłam lesbijką.
- No, jakiś typek z mojej grupy mnie tam zaprosił - odparła, nakładając na siebie czarne szpilki od Jimmy Choo. - Taksówka powinna już być przed akademikiem.
- Ale pierw... - Podbiegłam do mojego barku i nalałam dla mnie i Tiffany kieliszek czystej, po czym podałam go mojej współlokatorce. - Wypijmy za dobrą zabawę i może nawet za jakieś małe lizanko.
- No jasne! - Tiffany stuknęła kieliszkiem o mój i obie w tym samym czasie wypiłyśmy ich zawartość duszkiem. Alkohol od razu rozprzestrzenił się po moim ciele i z dużą częstotliwością i od tego zaszumiało mi w głowie.
- Oo... To było dobre - powiedziałam, oblizując wargi z wódki. - Więc, imprezę czas zacząć. 





-----------------------------
Dzień dobry, dzień dobry moi kochani! :* <3 Jak wrażenia po rozdziale? Według mnie, ten był trochę nudny, ale następne będą pełne wrażeń :D 

Kochani, mam nadzieję, że czytacie Dark Angel. Angry już nie ma, ale to chyba nie zniechęciło was do nie czytania reszty moich blogów. Chcę żebyście tak samo czytali, komentowali i obserwowali bloga, tak jak i resztę moich innych opowiadań :D


10 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!!! :* <3

Komentujcie <3

Mrs.Payne

niedziela, 9 lutego 2014

2. " Integrowanie się "

Przez dobrą chwilę stałam oniemiała, patrząc jak Liam oddala się ode mnie, czasami rzucając mi rozbawione spojrzenie. 

Wow... Tu mnie na prawdę zaskoczył. Skąd wzięła się u niego ta nagła zmiana nastroju i humoru? Okay, na początku był poważny, ale potem zachowywał się normalnie! Kto by stwierdził, że jest taki, jaki pokazał mi się kilka minut temu? Jakie jeszcze alter ego przede mną i Dukiem ukrywał? 

*** 

- Dajesz, Patricia! Góra, dół, góra dół! - mówił mi Duke podczas rozgrzewki, którą mi przeprowadzał. W tej chwili były to mordercze brzuszki, od których mój brzuch cierpiał. Duke trzymała moje nogi w swoich i jakoś mnie motywował.
- Już nie mogę! - krzyknęłam, przerywając na chwilę ćwiczenie, czując rozpalający ból wzdłuż ciała.
- To nie boli, pamiętaj! To nie boli! Nie myśl o tym - Wzięłam głęboki wdech i z trudem dokończyłam serię brzuszków, po czym padłam plackiem na podłoże ringu. - Dobrze Ci poszło... Chwila przerwy - Duke pomógł mi wstać i podał mi wodę w dwulitrowej butelce.
- Myślałam, że nie mówisz poważnie z tą rozgrzewką - odparłam z sapnięciami, na co się zaśmiał.
- Ciesz się, że nie masz treningów z tymi rosyjskimi byczkami. Wtedy byś dopiero umierała i anegdotka o tym, że największy ból jest przy porodzie znikłaby.
- Pewnie tak - Zaśmiałam się cicho. - Duke?
- No?
- Jak dobrze znasz Liam'a? - wystrzeliłam, za późno gryząc się w język. Duke spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Bardzo dobrze, jesteśmy... Najlepszymi przyjaciółmi - rzekł niepewnie. - A co?
- Nic, tak się pytam, bo Liam wydaje mi się jakiś... Dziwny - stwierdziłam bez owijania w bawełnę.
- On już taki jest, Patricia. Miał ciężkie życie, lecz serce ma wielkie.
- Też boksuje?
- Tak, dwa lata dłużej ode mnie. Ma ciemny charakter, ale takiego przyjaciela warto mieć.
- Który z tej całej piątki jest najstarszy?
- Louis. Jest na trzecim roku studiów, Niall, Liam, Zayn na drugim, a Harry na pierwszym. Są dla Ciebie za staży.
- Debil - Pokazałam mu język i wzięłam skakankę, leżącą na stołku i zaczęłam na niej skakać. - Kiedy masz jakąś ważną walkę?
- Na razie wcale, jakoś na razie żaden napakowany dupek nie rwie się, by mi dokopać.
- Pamiętaj, co mówiła Ci mama : Nie rób głupstw.
- Wiem co robię, Patricia. Bogdanow chce, żebym starał się o mistrza świata.
- Co? On oszalał? - zapytałam go zaskoczona. - Czy znowu najadł się tych swoich psychotropów?
- Patricia, ja wierzę w swoje możliwości. Wiem, że dam radę.
- Oszaleliście. Oboje - stwierdziłam i zaczęłam skakać szybciej, niż chwilę temu.
- Ale co ja mam tam do gadania, co nie? Nie ważne, że jestem Twoją siostrą i się o Ciebie martwię.
- Patricia... Znowu zaczynasz? - Duke westchnął. - Pamiętasz co było ostatnim razem? Bierzesz pod uwagę swój stan zdrowia? Ten pierdolony Włoch nabity sterydami o mało co nie wysłał Cię do piachu.
- Znokautowałem go, więc o co chodzi?
- Znokautowałeś, ale po jakich męczarniach? Wiesz, jak ciężko się na to patrzyło?
- To jest boks, Patricia. Sama go trenujesz i powinnaś wiedzieć, że to ciężki kawał chleba i z tego się utrzymuje.
- Mam w dupie te zasrane pieniądze - powiedziałam dobitnie, zatrzymując się i puszczając skakankę, przez co ta spadła na ziemię. - Tytuł mistrza Europy Ci nie wystarczy?
- Jestem nim od dwóch lat, trzeba wreszcie pójść dalej. Ty też powinnaś zacząć w końcu walczyć. Bogdanow chce Cię trenować.
- Wariat - Prychnęłam.
- Masz wielki potencjał, wiesz o tym?
- Może i mam, ale nie chcę ryzykować życiem.
- Ryzykiem osiągnąłem to, co zawsze chciałem mieć. Przyszedł czas na dalsze zmagania.
- Rób co chcesz, ale nie chcę Cię widzieć tak poobijanego, jak ostatnio.
- Twoja troska czasami mnie dobija, wiesz? Zachowujesz się jak matka - Duke podszedł do mnie i lekko przytulił.
- Tak, jestem nadopiekuńczą suką - odparłam z chichotem.
- Zgadzam się... A teraz zapierdalasz dziesięć okrążeń wokół sali.
- Żarty sobie robisz? Ty na serio potrafisz zepsuć piękny moment, świnio! - Walnęłam go w ramię i zeszłam z ringu, posłusznie biegając. Ja i Duke byliśmy bardzo zrytym rodzeństwem. Raz się kłóciliśmy, chwilę później się godziliśmy. Tak bywało między bratem, a siostrą. Na szczęście, nie dochodziło do jakichkolwiek rękoczynów. To by się źle skończyło.
- Dragon! - jakieś pół godziny później przyszli chłopacy, w tym niestety, Liam. Duke uważał jego zachowanie za normalne, zwyczajne... Czy tylko mi to wydawało się cholernie podejrzane? 


Nie zwróciłam ostatecznie na nich uwagi i podciągałam się na rurce. Ramion w ogóle nie czułam, ale wolałam robić to, niż patrzeć się na przebrzydłą twarz Liam'a.
- No dzień dobry, Patricio - Po dobrej chwili usłyszałam jego głos obok siebie. Liam stał i patrzył się jak się podciągam... Bez koszulki, nie ja, tylko on... Jego opalony tors spowodował u mnie mały oczopląs... Jego klata była boska... Macałabym godzinami. Patricia, o czym ty myślisz?
- Hej, Liam - przywitałam się z grzeczności, ale najchętniej by było, gdyby zostawił mnie samą. Nienawidziłam gdy ktoś przeszkadzał mi w trenowaniu, lecz po tym jak Liam zareagował na to, gdy go ignorowałam, lepiej było z nim chwilę pogadać, a dopiero później odprawić z kwitkiem.
- Ty na serio chodzisz na boks... Kilka minut zastanawiałem się, czy Cię tu spotkam - powiedział z cichym śmiechem. Ponownie widziałam jego inne, bardziej normalne wcielenie... On był bipolarny!
- Jak widzisz, jestem tu - stanęłam twardo na ziemi i spojrzałam na niego. - I co Ci to daje?
- To, że mogę z Tobą w końcu porozmawiać - Uśmiechnął się i obejrzał moje ciało. - Wiesz, że wyglądasz seksownie?
- Powiedz to przy Duke'u.
- Chcesz? - zauważyłam w jego oczach błysk.
- Nie, nie! - odparłam pośpiesznie. - O czym chciałeś porozmawiać?
- Dasz wyciągnąć na kawę po treningu?
- Po... co? - spytałam podejrzliwie.
- Żeby Cię lepiej poznać, skarbie - Puścił mi oczko.
- Nie nazywaj mnie skarbem, kochany, bo tylko ma do tego prawo Duke, a po drugie, mam prace z Geologii do napisania. Więc, odpada. Może następnym razem - Z lekką satysfakcją wypisaną na twarzy, odeszłam od niego i poszłam do reszty chłopaków. A oczywiście to z Geologią było kłamstwem, w które uwierzył.
- Hej, Patricia! - krzyknął Louis, przytulając mnie mocno. Zaskoczona tylko odwzajemniłam uścisk. - Zostajesz na naszym treningu?
- Nie, jestem już zmęczona. Ponad godzinę tutaj haruję, muszę iść się wyspać.
- No zostań! Zobacz jak trenują mistrzowie, taka okazja często się nie trafia!
- Na serio już padam, jutro też jest dzień - rzekłam i puściłam Lou, odchodząc od niego na kilka kroków.
- Niech Ci będzie - Wzruszył ramionami Louis, najwidoczniej zawiedziony.
- To ja idę, na razie! - powiedziawszy to, ruszyłam szybko ku szatni. Weszłam do niej i od razu chwyciłam swój top, zdejmując go przez głowę i rzuciłam do swojej torby treningowej. Czując przyjemne zimno na swoim rozgrzanym ciele, odetchnęłam głęboko i oparłam głowę oraz ramiona o ścianę. Byłam ociężała, zmęczona, a moje ręce były jak oddzielne ciało. Nie wiem czy miałam takie uczucia po ciężkim treningu, czy po spotkaniu Liam'a bez koszulki. 


W pewnym momencie, czyjeś duże i gładkie dłonie dotykają moją talię. Przeszły mnie dreszcze i machinalnie odwróciłam w przeciwną stronę. Kilka centymetrów ode mnie stał Liam, uważnie obserwując moje ciało. Zachowywał się jak potencjalny gwałciciel.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam szeptem, zdając sobie sprawę, że stałam przed nim w samym sportowym spodenkach i czerwonym, koronkowym staniku. - Duke wie, że tu jesteś?
- A czy Duke musi wszystko wiedzieć? - usta Liam'a wykrzywiły się w złowieszczym uśmieszku.
- Liam, zostaw mnie - powiedziałam odrobinę głośniej, odpychając go lekko od siebie, lecz Liam twardo trzymał się rękoma mojego ciała. - Liam!
- Zacznij krzyczeć, a Duke Cię nie rozpozna - syknął Liam i pochylił się nad moją szyją. Wolną dłonią odgarnął moje włosy na drugą stronę i już po chwili mogłam czuć jego wargi na czułym punkcie. Szarpałam się z nim przez dobrą chwilę, dopóki jego ręce unieruchomiły mnie, a usta gwałciły szyję z ogromną siłą. W końcu poddałam się ze łzami w oczach. Liam po raz kolejny mnie zaskoczył, tylko teraz w ten negatywny sposób. Liam nie wyglądał mi na takiego chłopaka, który " naznacza " ledwo poznaną dziewczynę. Nigdy takie coś mnie nie spotkało. To był koszmar. Liam z głośnym cmoknięciem oderwał się od mojej szyi z uśmiechem.
- Zadowolony? - zapytałam z warknięciem.
- Strasznie - stwierdził Liam. - Przy okazji ładny stanik, od Triumph?
- Pierdol się - fuknęłam, odpychając go od siebie i nałożyłam na siebie luźną, cielistą koszulkę.
- Tylko z Tobą, a teraz mam to ułatwione, bo jesteś moja, Cooper.
- Jestem niczyja, a szczególnie Twoja i wyjdź stąd, bo chce się przebrać.
- Nie krępuj się. Chętnie zobaczę Cię w okazałości - Liam rozsiadł się na ławeczce i założył swoje ręce za głowę. Ja jednak stałam jak kamień z założonymi rękoma i paraliżowałam go wzrokiem, dopóki z głośnym westchnięciem wstał i się przeciągnął. - No dobra, następnym razem. Nie będę się do niczego zmuszał, w końcu sama się rozbierzesz. Pamiętaj, jutro o dziewiętnastej masz być gotowa, inaczej pogadamy inaczej - Liam gdy mnie mijał, przelotnie musnął dłonią moje naznaczenie. 


Od teraz byłam jego, przynajmniej na jakiś czas. 

*** 

Do swojego pokoju akademickiego trafiłam zaledwie pół godziny później, wciąż oszołomiona zachowaniem Liam'a, lecz moje zadręczanie się myślami o nim zostało mi przerwane, bo uświadomiłam sobie, że w pomieszczeniu była jeszcze jedna osoba. To za pewne była moja spóźniona współlokatorka, która miała mieszkać ze mną już tydzień przed rozpoczęciem szkoły. Dziewczyna była niska, miała jak makaron blond włosy do połowy pleców, mulacią cerę i długie nogi, a mogłam to stwierdzić, gdyż miała na sobie sukienkę w stylu booho i białe trampki Vans.
- Ehm... Hej? - odezwałam się, a to podskoczyła ze strachu i spojrzała w moją stronę.
- Boże, dziewczyno! Na zawał bym zeszła! - krzyknęła, próbując się uspokoić.
- Sory, ale to ty mnie zaskoczyłaś - powiedziałam, wchodząc do środka i zamknęłam za sobą drzwi, po czym rzuciłam torbę na kanapę w salonie połączonym z kuchnią. Mój pokój był jednym z większych jakie były w akademiku. Nie wiem czy to przez sławnego brata, czy po prostu czysty fuks.
- To ty jesteś Patricia? Siostra Duke'a? - niechętnie pokiwałam głową. - Jestem Tiffany, Twoja...
- Współlokatorka, wiem. Miałaś być kilka dni temu, tak?
- Tak, ale wakacje przedłużyły mi się o kilka dni - Uśmiechnęła się.
- Kac gigant? - strzeliłam.
- Mało powiedziane, ledwo się dziś z łóżka podniosłam - Tiffany się zaśmiała.
- Też się ledwo podniosę, jeśli zaraz nie pójdę spać, więc, może pogadamy rano?
- Jasne, jasne. Ja i tak muszę rozpakować.
- Okay, to... Do jutra - Z trudem przeszłam do jednego z pokoi i padłam plackiem na kołdrę, i od razu sen mną zawładną, po długim i pełnym wrażeń dniu. 





--------------------------------
Dobry wieczór moi kochani czytelnicy! Miałam ten rozdział dodać jutro, ale mój brat wyszedł akurat z domu i pomyślałam, że zrobię wam małą niespodziankę ;p Hm... Liam, ty mój Bad Boy'u ^^

Kochani, jutro zaczynam szkołę, i równa się to z tym, że rozdziały będą dodawane rzadziej. :P Część 3 na pewno pojawi się w środku tego tygodnia :)


10 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3

Komentujcie <3

Mrs.Payne