Translate

sobota, 6 września 2014

22. Nadzieja

~ Liam’s P.O.V ~

Po pół godzinie ochłonąłem. Musiałem to wszystko przemyśleć na spokojnie. Jednocześnie podziwiałem Patt za to wszystko po tym, co się stało z Dragonem, lecz… no kurwa, bałem się o nią. Byłem jej chłopakiem, który za nadto ją kochał. Chciałem by była bezpieczna, a jej walka z żoną Peterenko mi w tym nie pomagała. Do mojej i jej walki zostało bardzo nie wiele czasu, a Patt ostatni raz trenowała przed walką z Friday. Minęło dość sporo czasu.
Ale jakim ja był chłopakiem, gdybym nie wierzył w umiejętności własnej ukochanej? Na ringu wkraczała w nią zupełnie inna osoba… Jakbym widział lwa w trakcie polowania.

Seksownego lwa.

Odrywając wzrok od białego widoku za oknem, pokierowałem się do swojego pokoju. Nie chciałem zostawiać Patt samej. Może i byłem na nią trochę zły, ale pragnąłem jej. Nie widziałem jej sporo czasu, choć to było tylko kilka dni. Musiałem uszanować jej decyzję.
Wszedłem do swojego pokoju, gdzie Patt leżała na moim łóżku i pisała coś na telefonie, albo przynajmniej próbowała, bo co chwilę wzdychała wnerwiona.

- Tu nie ma zasięgu – odezwałem się, przez co od razu oderwała wzrok od sprzętu i przeniosła go na mnie.
- To dlatego Facebook nie działał – wydymała zabawnie wargi i poklepała miejsce obok siebie. Położyłem się niemal od razu tuż przy niej, a ona olewając telefon wtuliła się w mój bok, mocno się do niego przyciskając. – Tęskniłam za Tobą – szepnęła w mój tors.
- Ja również – cmoknąłem ją w czubek głowy.
- Przepraszam, że tak dowiedziałeś się o walce, a nie inaczej…
- Nie przepraszaj – przerwałem jej w połowie zdania. – To ja zareagowałem zbyt ostro.
- Nie pamiętasz jak ja zareagowałam na wieść o Twojej walce? – spojrzała na mnie lekko rozbawiona.
- Pamiętam – pokiwałem głową. – Ale nie mówmy o tym. Jesteś tu ze mną.
- Tak, jestem – westchnęła, biorąc moją rękę i wplątała w nią swoje palce. – To się liczy.
- My – mruknąłem, spoglądając na nią i ściskając nasze dłonie.
- My – powtórzyła moje słowa. – Nigdy tak bardzo za nikim nie tęskniłam, jak za Tobą, Liam. Teraz gdy Duke’a już nie ma, mam tylko Ciebie, chłopaków i rodziców. Lecz ich widzę raptem kilka razy do roku, więc jesteście dla nie wszystkim, a ty, szczególnie.
- Mogę to samo powiedzieć o Tobie – odparłem uśmiechając się lekko.
- Jak Ci idą treningi?
- Właśnie mi w nim przeszkadzasz, ale jakaś mała przerwa mi się w końcu przyda.
- Dlaczego? Właśnie musisz jak najwięcej trenować – dziewczyna siadła na mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Moje ciało od razu na nią zareagowało w ten podniecający sposób. Przyjrzałem się swojej dziewczynie uważnie.
- Wypiękniałaś mi, skarbie – mówię, głaszcząc jej prawy policzek.
- Minęło kilka dni – położyła swoje drobne dłonie na moim golfie i powoli zaczęła go podwijać do góry.
- To za wiele – mój głos jest niski i zdradza, jak się w tej chwili czuję. Na chwilę miedzy nami zapadła cisza. Tylko wpatrywaliśmy się w siebie, wymieniając tęskne spojrzenia.
- Kochajmy się– rzekła, a jej oczy rozbłysły. W jednej chwili przyciągnąłem ją do siebie i złączyłem nasze usta w długim i wymagającym pocałunku, przez które przeszedł po jej ciele głęboki dreszcz. Objąłem ją rękoma w dole pleców i zdjąłem z niej gruby sweter, zostawiając w białym koronkowym podkoszulku, który minutę później wylądował obok swetra. Zepchnąłem ją z siebie i rzuciłem na łóżko, znajdując się między jej nogami. Z uśmiechem obdarowywałem jej szyję mokrymi pocałunkami. W końcu przyssałem się do jej czułego punktu, na co z jej ust wyleciał głośny jęk i zaszamotała się delikatnie pode mną. Jej ręce pozbyły się mojego golfu i dłonie wpiły się w barki, zaciskając za każdym razem gdy mocniej pieściłem ją ustami. Po paru minutach ciągłego całowania jej dekoltu, przeniosłem się na jej usta, delikatnie łącząc ze swoimi. Dłońmi ściskałem mocno jej piersi, a gdy i pocałunek robił się co raz namiętniejszy, ugniatałem jej skarby mocniej, a Patt sapała w moje usta donośniej. Rozpiąłem jej stanik i zsunąłem z ramion, uwalniając jej biust na światło dzienne. Pocałowałem każdą z nich kilka razy w sutek i swoimi wargami jeździłem po jej brzuszu, do krawędzi jej rurek. Odpiąłem ich guzik szybko i zsunąłem wraz z figami z jej nóg. Nie pozostając mi dłużna też szybko pozbyła się moich spodni, a bokserek pozbyła się powoli, wręcz wkurwiająco powoli.
- Nie drażnij się ze mną – warknąłem, przytulając ją do siebie. Leżeliśmy całkiem nadzy, spleceni w ścisłym uścisku i pieszcząc się lekko, pobudzając siebie nawzajem. Patt oplotła mnie nogami i przycisnęła swoje krocze do mojego i ocierając się o nie. Jęczała przy tym z rozkoszą, ja z resztą też.
- Proszę… - stękała, jeżdżąc rękoma po moich spoconych ramionach. Odbieranie jej przyjemności było grzechem. Ręką sięgnąłem po małą paczuszkę, która leżała w szafce tuż obok łóżka i jej zawartość nałożyłem na członka. Pierw lecz oblizałem swoje dwa palce prawej dłoni, które wylądowały na łechtaczce, pieszcząc ją i doprowadzając do szału. Patt zatopiła zęby w moim barku, by powstrzymać głośne jęki. Nie minęło kilka chwil, a jej wilgoć pokryły moje palce, którą rozprowadzałem po całej jej kobiecości i czasami nagradzając ją tym, że wpychałem je do środka.
- Jesteś już gotowa… - powiedziałem z aprobatą i trochę się podniosłem, by nadstawić się swoim członkiem przed jej mokre wejście i wszedłem w nią mocno, do samego końca. Dziewczyna wygięła się pode mną w łuk, ponownie mnie gryząc. – Jesteś dzisiaj wyjątkowo łakomna – szepczę, pchając w nią na początku powoli, dotykając jej gładkich i delikatnych uda, obwiązując je sobie wokół pasa. – Podoba Ci się? – spytałem, lekko dysząc i płynnie się w niej poruszając. Przy każdym takim pchnięciu twarz Patt wykrzywiała się w rozkoszy, a jej uda ściślej zaciskały się wokół moich bioder. Pokiwała gorączkowo głową, wychodząc biodrami naprzeciw moim.
- Jezu, Liam, tak bardzo Cię kocham – wyjęczała, całując mnie zapamiętale i podnosząc się trochę do góry.
- Ja Ciebie też, maleńka… - mruczę w jej napuchnięte usta, czując jak jej ściany zaciskając się wokół mojego członka. – Mm… robisz się ciasna… jak ja za tym tęskniłem – stęknąłem, waląc w jej czuły punkt, przez co jej usta rozszerzyły się szeroko i doszła, niemal krzycząc z rozkoszy.
- Liam – zaszlochała w moje ramię, zastygając w bezruchu, przez co ja mogłem dobiec do swojego szczytu. Stękając wbiłem się w nią ostatni raz i popatrzyłem na dziewczynę otumaniony orgazmem. Patt miała zamknięte oczy i przygryzała dolną wargę.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie mogłem bez niej żyć. Była dla mnie wszystkim i za wszelką cenę musiała być przy mnie.

~ Patricia’s P.O.V ~

- To było coś… innego – stwierdziłam, wtulona w Liama, gdy siedzieliśmy razem w ciasnej wannie. Leżałam na jego klatce, pomiędzy nogami, a on jeździł dłońmi po moich udach.
- To znaczy? – zapytał zaciekawiony.
- To było… tak intensywne… miałam ochotę eksplodować – mówię i się rumienię, że jestem z nim aż tak szczera.
- Nie kochaliśmy się sporo czasu, miałaś prawo – zaśmialiśmy się cicho, przez co woda wokół nas się poruszyła.
- Nigdy już mnie nie zostawiaj, Liam – szepczę, kładąc głowę na jego klatce, a on całuje jej czubek.
- Nigdy – mówi, a ja drżę. Nigdy… Czy tak miało być? Czy miałam być jego już na zawsze? I miał mnie nigdy nie opuścić? – Ale od jutra koniec zabawy, kochanie. Zaczynamy ciężkie treningi.
- We dwoje zawsze będzie raźniej, czyż nie? – popatrzyłam na niego z uśmiechem, a on w odpowiedzi mnie krótko pocałował i pokiwał głową.
- Gdy wrócimy do Denver od razu zabieram Cię na randkę, bo bardzo zaniedbałem swoje obowiązki chłopaka.
- Nie, nie. Jest idealnie – parsknęłam śmiechem. – Nigdy nie czułam się lepiej. Uwielbiam takie dni, choć jesteśmy w Rosji.
- Tak, widok Rosji wszystko psuje – wyczułam, że wywrócił oczami, a ja ziewnęłam głośno. – Śpiąca?
- Nawet bardzo – skinęłam głową. – Ta podróż i seks mnie wykończyły – przyznałam, przymykając oczy.
- To wychodźmy.
I tak zrobiliśmy. Kilka minut później już leżeliśmy w łóżku, okryci po brodę kołdrą i puchowym kocem, gdyż było bardzo zimno.
- Czemu musi być tutaj tak zimno? – spytałam go cicho, zwijając w kłębek tuż przy nim, a on ściśle objął mnie ramieniem. Sam spał w dresach i koszulce, czego zazwyczaj nie robił.

To nie Denver, idiotko, tylko pierdolona Moskwa! Stolica jebanego chłodu!

- Byłem tak zdesperowany, że poprosiłem o najgorsze rzeczy. W tym dom bez ogrzewania – mówi sennie, na co ja się śmieję.
- Geniusz – prychnęłam, a on z uśmiechem musnął skroń swoimi wargami.
- Zdecydowanie wolę Cię, gdy krzyczysz moje imię – stwierdził, a moje policzki od razu przybrały kolor purpury.
- Chyba jednak pójdę spać – ponownie ziewam i czuję jak lekki ciężar przymyka moje powieki. – Dobranoc, Li.
- Dobranoc, maleńka – mruczy, a ja kilka minut później słuchając bicia jego serca, jestem daleko od Moskwy będąc w swoim pięknym świecie u boku Liam’a. 



************************

Kolejny powrót xD Witam z powrotem z 18 + XD Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale... brakowało mi weny i nie ma co ściemniać XD Postaram się niedługo dodać kolejny rozdział, a póki co zapraszam :






28 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Mrs.Payne