Rano
czułam się koszmarnie. Nigdy tak mocno nie oberwałam, jak dzień wcześniej od
Friday. Nawet wtedy, gdy zaliczyłam tutaj swojego pierwszego kaca i Duke zlał
mnie na kwaśne jabłko.
Jednak
wygrałam i byłam mistrzynią Colorado.
Tygodnie
treningów, morderczych diet nisko kalorycznych wymyślonych przez Duke'a i
znoszenie jego humorów... Opłaciło się, a szczególnie to, że Liam powiedział do
mnie te dwa wyjątkowe słowa. To było dla mnie największe zwycięstwo, jakie
kiedykolwiek osiągnęłam.
- Liam?
- szepnęłam na ucho chłopakowi, który jeszcze smaczni spał. - Liam? -
potrząsnęłam nim delikatnie i dopiero wtedy się poruszył i mruknął coś pod
nosem. - Payne, kurwa, no!
-
Spokojnie, już nie śpię kochanie - odparł sennie Liam, ziewając i w końcu
otworzył swoje oczy, po czym przywitał mnie namiętnym pocałunkiem.
- Mmm...
Jak miło - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-
Taak... Ja też to lubię - zgodził się ze mną i położył mnie na sobie, przez co
głowę miałam ułożoną na klatce piersiowej. - Jak się czujesz?
- Nawet
nawet - wzruszyłam ramionami. - Oprócz tego, że boli mnie cała głowa, jest w
porządku.
-
Porządnie dostałaś... Ale masz tytuł mistrzyni w kieszeni - Liam parsknął
śmiechem.
-
Nareszcie - ponownie się uśmiechnęłam, lecz potem spoważniałam. - Liam?
- Hmm? -
spojrzał na mnie czule, odgarniając luźne kosmyki włosów, które opadły na moją
twarz.
- Czy
ty... Wczoraj mówiłeś na serio? To... Że mnie kochasz?
- Gdybym
kłamał, nie robiłbym tego... - Liam musnął delikatnie moją szyję ustami, ssąc
jej czuły punkt przez chwilę. - I tego... - Liam przeniósł się na moje usta i
całował je gorąco i bez zapamiętania. Oczywiście, odwzajemniłam pocałunek,
czepiając się go jak małpką, gdy podniósł się do pozycji siedzącej. - Tak,
Patt. Bardzo Cię kocham... Kocham całą Ciebie... - te słowa spotęgowały bicie
mojego serca i temperaturę w moim ciele. - A ty kochasz mnie tak bardzo, jak ja
Ciebie?
- Nawet
nie wiesz jak... - mruknęłam w jego usta, po chwili obdarowując je słodkim i
mokrym pocałunkiem.
-
Pamiętasz więc, że dzisiaj zabieram Cię na randkę marzeń?
- A może
zostaniemy w domu i uczcimy moją wygraną tylko we dwoje... Sami...
- W
salonie Duke'a? Nie ma sprawy, marzę o tym - zaśmialiśmy się głośno.
- Kiedy
mu powiemy o wszystkim?
- To
znaczy?
- Jeśli
Duke dowie się o tym, że rozdziewiczyłeś mnie jeszcze przed tym jak byliśmy
razem, to oboje wiemy, że Cię znokautuje.
-
Dobrze, że mam mocną szczękę - Liam parsknął śmiechem. - Ale chyba jak na razie
sprawuję się w roli chłopaka?
- Tak,
tak. Jesteś wspaniały - uśmiechnęłam się szeroko i musnęłam jego wargi.
- Kocham
Cię, Patt, wiesz o tym?
- Ja też
Cię kocham, Liam...
- Nie...
Czy ty wiesz, jak bardzo Cię kocham? - spojrzał głęboko w moje oczy.
-
Może... Mi pokażesz? - przygryzając dolną wargę, przejechałam palcami prawej
dłoni po jego umięśnionym brzuchu. Liam uśmiechnął się groźnie i powalił mnie
na łóżko.
***
-
Szybciej! Szybciej, Patt! - krzyknął na mnie trener, gdy nie nadążałam z
bieganiem na bieżni. Spróbowałam nadrobić stracone kilometry, ale na marne.
Zmęczona zeszłam z urządzenia i spróbowałam opanować kolkę, której się
nabawiłam. Bogdanov patrzył na mnie lekko zwiedziony. Spojrzałam na niego
zmęczonym wzrokiem.
- Zaraz
spróbuję jeszcze raz, trenerze - wysapałam z trudem, czując ukłucia w
żebrach.
- Ty się
do tego zmuszasz, Patricia. Nie może tak być! Powinnaś to robić z
przyjemnością, dla samej siebie, a nie dla mnie czy Duke’a! Rusz głową
dziewczyno!
- A czy
ja tego nie robię?! – wybuchłam, podchodząc do niego wściekła. – Nie robię nic
tylko od miesięcy haruję tutaj, aby Twoja kadra była wspaniała i idealna!
Olałam szkołę dla tych treningów, mam zagrożenia, tego właśnie chciałeś?!
-
Jeszcze wiele musisz się nauczyć, Patricia. Nie zachowujesz się dojrzale.
- Ja nie
dojrzale? Zaraz mogę zachować się nie dojrzale i komuś porządnie przyłożyć –
warknęłam, zdejmując rękawice i rzuciłam je mu, które zwinnie złapał. – Mam
dość!
- Patt,
co ty robisz? – zapytał mnie zszokowany Duke, zatrzymując mnie przed wyjściem z
sali.
-
Potrzebuję chwili wytchnienia, Duke! Nie jestem cholerną maszyną do trenowania!
Chcę odpoczynku i normalnego życia nastolatki!
- Nie
możesz teraz… Za kilka dni są nasze walki, konferencja jest już w tą sobotę…
Nie możesz się poddać, gdy już zaszłaś tak daleko.
- Daj mi
chociaż jeden dzień spokoju… Bo powoli odechciewa mi się tego całego
przedstawienia, wiesz?
- Ale
patrz co osiągnęłaś! Nie zauważyłaś tego? Wygrałaś z Friday, jesteś mistrzynią
Colorado. To zasługa Twojej ciężkiej pracy, Patt!
- Nie
rozumiesz, że jestem zmęczona? Nie mogę cały czas spać po trzy, dwie godziny
dziennie, Duke! Ja już nie wytrzymuję tego!
- Nie
przesadzaj, Patt! Robimy dla Ciebie z Bogdanovem wszystko, aby Ci było tutaj
jak najlepiej!
-
Kłamiesz, Duke, a nawet tego nie widzisz! Mam serdeczny dość tego miejsca, tych
przeklętych diet i treningów, a zwłaszcza Ciebie! – zauważyłam na jego twarzy
szok. Nie zważając na okoliczności i moc moich słów, opuściłam salę buzując w
nerwach.
***
Nie wiem
którą już godzinę spędziłam w pobliskim parku w Denver, ale powoli zaczynało
się ściemniać, a ludność szła do swoich domów. Ja nadal siedziałam na ławce z
torbą treningową, zwinięta w kłębek i spróbowałam nie wyglądać na osobę, która
uciekła z domu, bo takie pytania już padały, odkąd pojawiłam się w parku od
razu po treningu. Musiałam urazić Duke’a po tym, co mu powiedziałam i to był
poniekąd powód, dla którego nie chciałam się na razie z nim widzieć. Było mi
wstyd po tym, co mu powiedziałam… Nie przemyślałam tego, jak mógł to odebrać…
Po raz kolejny nie użyłam swojego durnego mózgu.
Kurwa,
no…
- Patt?
– usłyszałam za sobą znajomy głos. Nawet nie musiałam zgadywać kim ta osoba
była.
- Co ty
tu robisz? Jak mnie znalazłeś? – spytałam Duke’a, nawet nie odważając się
zerknąć w jego stronę. Poczułam, jak mój brat zajął miejsce obok mnie na ławce
i patrzy w moją stronę.
- Często
tu jesteś. Więc, stwierdziłem, że i tym razem tu będziesz.
- Brawo,
zgadłeś – odparłam smutnym tonem, patrząc na swoje splecione dłonie.
- Patt…
- Duke,
ja Cię przepraszam za to co wszystko powiedziałam… To były emocje i…
- Miałaś
rację – przerwał mi w połowie zdania.
- Co? –
spojrzałam na niego zdziwiona. – Co ty pieprzysz, Duke?
- Masz
prawo mnie mieć serdeczny dość, wiem o tym. Tyle dni ze mną w jednym
pomieszczeniu każdego mogłoby wkurzyć, uwierz mi – Duke parsknął śmiechem, a ja
nie mogąc się powstrzymać, również się lekko uśmiechnęłam. – To ja powinienem
Cię przeprosić, za to, jak Cię traktowałem. Bo na pewno nie patrzyłem na Ciebie
jak na ukochaną siostrę w ciągu tych kilku miesięcy, czyż nie?
- Nie
bardzo – przyznałam szczerze.
- No
właśnie. Więc, mnie nie przepraszaj, idiotko, bo to moja wina.
-
Idiotko… Hmm, robi się ciekawie – zaśmiałam się cicho, lecz potem na powrót
spoważniałam. – Ale i tak Cię przepraszam, bo poniekąd to ja wybuchłam przez
Bogdanova na treningu.
- Ho ho,
to już mnie nie przepraszaj tylko Bogdanova, a on trudno wybacza, skurczybyk
jeden – ponownie się zaśmialiśmy i ucichliśmy. – Chodź tu do mnie,
siostrzyczko… - Duke przyciągnął mnie do siebie i mocno po bratersku przytulił.
Wtuliłam się w jego ciepłą bluzę i zamknęłam na chwilę oczy, wdychając jego
całkiem przyzwoity zapach wody kolońskiej. – Kocham Cię, wiesz, osiołku?
- Ja też
Cię kocham, mój ulubiony bokserze – mruknęłam z uśmiechem.
- A nim
przypadkiem nie jest Liam? – Duke odciągną mnie od siebie i spojrzał na mnie
rozbawiony.
- Oj
zamknij się! – trzepnęłam go w ramię. – Chcesz mieć limo na konferencji
prasowej?
- Może
choć trochę wtedy nastraszymy Peterenko – powiedział.
***
- Co Cię
skłoniło do walki z Dimitrijem Peterenko, Dragon? - zapytała dziennikarka
mojego brata na rozpoczęcie konferencji prasowej, gdy tylko zajęłam wraz z
Liam'em i Dukem miejsce przy ogromnym stole, z przyczepionymi mikrofonami. Na
samym środku zasiadł Duke i ten Dimitrij, a obok niego Ludmila i jakiś facet w
wieku Liam'a. Ludmila co chwilę patrzyła na mnie jak rozjuszony byk.
A niech sobie patrzy, tylko tyle jej
póki co zostało.
- Chęć
pokonania Dimitrija tradycyjnym, amerykańskim boksem – odpowiedział mój brat
nadzwyczajnie poważnie.
-
Kiedy odbędzie się wasze starcie?
- W
Staples Center w Los Angeles, trzydziestego pierwszego grudnia.
-
Czemu akurat w Sylwestra? - spytał ktoś inny.
- Taką
datę nam zaproponowano.
-
Patricia, pojawisz się na walce? - usłyszałam pytanie.
- Tak,
nigdy nie opuszczam brata w tak ważnym momencie. Nawet rosyjski terminator mi w
tym nie przeszkodzi.
-
Jakie masz rady dla swojego brata?
- Żeby
przed walką postawił sobie drabinę obok tego Rosjanina, bo jest na serio
olbrzymi - Liam, ja, Duke i niektórzy dziennikarze zaśmiali się z mojego kawału, a ja na
swoim ciele poczułam mrożące krew w żyłach spojrzenie dziewczyny Dimitrija,
której na pewno nie było do śmiechu.
-
Jakie widzisz szanse Dragona w tym starciu?
-
Bardzo duże. Duke to najlepszy zawodnik w Europie, w krótce i mistrz świata. Zwycięstwo z Peterenko to
będzie czysta przyjemność...
-
Chwila, chwila... - przerwała mi na nagle Ludmila. - Nie dlatego mój
chłopak jest nazywany
rosyjską inwazją. Przyjechaliśmy to po zwycięstwo, a nie po porażkę. Dimitrij
to człowiek, który zniszczy wszystko. Wy i ten wasz niby mistrz możecie się wycofać od razu. Dimitrij
nie od tak ma tytuł mistrza świata wśród amatorów w związku radzieckim.
-
Właśnie, amatorów - Popatrzyłam
na nią z pogardą. - Może bez trudu wybijał renifery na tej waszej Syberii, ale
to jest Ameryka. Tutaj boks jest na najwyższym poziomie i oczekuje się tu
profesjonalnej walki, a nie szkolnej potyczki dwóch łobuzów - Kończąc to zdanie przeniosłam wzrok na
dziennikarzy. - Nie pozwolę robić z mojego brata głupca wśród
rosyjskich mediów. Dragon to człowiek,
który nie przegrał
ani jednej walki. Dimitrij jest może i trochę starszy, ale on bawi się na ringu
jak pięcioletnie dziecko w piaskownicy.
- Kto tu kogo uważa za głupców? To nas ośmieszają w mediach i my uchodzimy za rosyjskich błaznów. Dimitrij jest... Człowiekiem przyszłości, jest trenowany przez najlepszych trenerów i po przeprowadzeniu dokładnych badań stwierdzono, że co Dimitrij napotka, zniszczy w drobny mak.
- Kto tu kogo uważa za głupców? To nas ośmieszają w mediach i my uchodzimy za rosyjskich błaznów. Dimitrij jest... Człowiekiem przyszłości, jest trenowany przez najlepszych trenerów i po przeprowadzeniu dokładnych badań stwierdzono, że co Dimitrij napotka, zniszczy w drobny mak.
- To
miała być groźba? - odezwał się Liam, zaciskając swoje dłonie w pięści. Widać
było, że jest na krawędzi wytrzymałości. - Dragon jest niezwyciężony i utrzyma
ten tytuł. Nie pokona go jakiś tam byle jaki Rosjanin na sterydach. To zwykła
ciota i tyle.
-
Zostawię to bez komentarza - Prychnęła Ludmila i coś szepnęła na ucho dla
Dimitrija, po czym zmierzył mnie i Liam'a spojrzeniem.
- A ty
Dimitrij? Co sądzisz o walce z Dragonem? - zapytał rywala Duke'a jakiś reporter
z głębi sali.
-
Dragon jest szanowanym bokserem w naszym kraju. Walka z nim to będzie piękne
zwycięstwo.
-
Zwycięstwo? Wierzysz w to? - Duke się zaśmiał i spojrzał na Liam'a. - Słyszałeś
to, Bro?
- To
zniewaga dla naszego kraju, by oceniać nas tak pochopnie - odparł poważnie
Dimitrij, patrząc prosto na dziennikarzy. - My Rosjanie, mamy wiele osiągnięć,
a kolejny sukces będzie dla nas jeszcze bardziej korzystny.
- To
jest przecież absurd! - Wyrzuciłam ręce w powietrze, pokazać swoje desperację. - Ty wiesz z kim w ogóle będziesz walczył? Jeśli wierzysz, że
zwyciężysz, to jedynie możesz o tym po śnić. Duke wybije z Twojej głowy
marzenie o zwycięstwie, uwierz mi.
- A co
ty możesz wiedzieć o boksie? - Dimitrij spojrzał na mnie lekceważąco.
- Sama go trenuje od wielu lat i wiem co to
za sport. Myślicie, że Rosja nas pokona w naszym narodowym sporcie? A możecie
mnie pocałować w dupę! - Poderwałam się do góry, powodując
sensację i nagły przypływ fleszy w moją stronę. U mnie konferencje zawsze się
tak kończyły, a nie inaczej. To byłby cud, gdybym chociaż raz nie wyszła z niej
cała w nerwach. Teraz tym bardziej Duke musiał wygrać, i to bez dyskusji.
*****************************
Więc oto prawie finałowy rozdział Dark Angel :D Owszem, zostało jeszcze kilka rozdziałów do finału finałów, ale brakuje już bardzo nie wiele :D
A teraz małe ogłoszenie!
Ludzie, nie wiem co się dzieje z waszymi komentarzami zarówno tutaj, jak i na One Direction - Fanfiction... Proszę was, komentujcie bo to dla mnie i moich autorek wiele znaczy i wasze komentarze bez tego się nie obejdą. Zauważyłam, że odkąd zakończyłam Angry, nie rozpieszczacie mnie zbytnio swoimi komami :) Każde opowiadanie się kiedyś kończy, a nowe zaczyna. Od teraz jeśli nie będzie limitów komentarzy, nie wstawiamy rozdziałów :D Amen. Mam nadzieję, że ta notka do was dotrze i mnie rozumiecie :)
20 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3 Wiem, że potraficie <3
Komentujcie <3
Mrs.Payne
Cudowny *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda ze Dark Angel się zaniedlugo kończy :( co do rozdzialu jest bomba
OdpowiedzUsuńCzekam na nn *_*
OdpowiedzUsuńAwwww jak słodko ze Liam wreszcie wyznał Patrici miłość
OdpowiedzUsuńHaha mogłabys napisać +18 ? Nie żeby coś ale ja kocham czytać opowiadania +18 to mnie tak ekscytuje xD
OdpowiedzUsuńBoski ;3
OdpowiedzUsuńPewnie że Patricia i Dragon wygrają!! Li, i Pat są taką awww parą <3 czekam nn!
OdpowiedzUsuńzaje***ty rozdział , tak jak cały blog
OdpowiedzUsuńŚwietny,cudowny blog *,*
OdpowiedzUsuńKocham goo !
Jeszcze chwila i patty komuś przywali ;3
Czekam na next ;>
Pozdrawiam i życze dużo wenyy <33
KCKCKC Świetne! Jesteś zaje*ista!
OdpowiedzUsuńfajnie napisany rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Mela pozdrawia
Masz racje, całkowitą racje. Co do rozdziału.... bfueirwghuervjnghtieuog *-*
OdpowiedzUsuńBOOSKI! CHyba każdy rozumie notkę, ale i tak czytają Cię wszyscy ci co czytali Angry, ale nie chce im się komentować.. No dawać ludzie ruszamy się z komami K.M. ma wspaniałe opowiadania i szkoda by było gdyby ich już nie było ^_^
OdpowiedzUsuńSuper :))
OdpowiedzUsuńJak zwykle zajebisty rozdział ^^ Czekam na nexta z niecierpliwieniem ;*
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tb w 100% odnośnie komentarzy :)
OdpowiedzUsuńJa staram się komentować pod każdym rozdziałem zarówno na tym jak i na blogu o Harry'm. <3
ta ''kłótnia'' brata z siostrą, a później zgoda <3
OdpowiedzUsuńi wgl omomo rozdział ;3
czekam na NN :*
nie wierzę, że to prawie koniec XD
Oczywiście daje ci kom bo jest SUPER jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńS-U-P-E-R :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://przypadek-niesadze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-11.html
http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-30.html
Świetny rozdział ♥ kocham ♥
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Weny życzę!
Pozdrawiam :*
Hahaha rozdział świetny <33
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta :D
Świetne kocham twojego bloga ! <3 ~ Klaudia :)
OdpowiedzUsuńNwm co napisać po prostu xhxedhdhdfdhsshhdhf KC pisz dalej, pisz *.* aww ~ Louisowa
OdpowiedzUsuń*.* SZybko next ;'*
OdpowiedzUsuńSwietny.
OdpowiedzUsuńNie ja nie chce,aby Dark Angel się skończyło :cc a co do rozdziału to był cudowny,aż brak słów.A teraz zapinam pięści i trzymam kciuki za Duka :))
OdpowiedzUsuńPLIS NEXT !!!
Śliczny jak zawsze-Wikariusz
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Libster Blog Awards, więcej informacji http://angeloflostsouls.blogspot.com/2014/06/libster-blog-awars.html (w nominacji 4)
OdpowiedzUsuń