Nadszedł w końcu i ten dzień, którego najbardziej się
obawiałam.
Walka Duke’a z Dimitrijem Peterenko… Z minuty na minutę moja
wiara co do jego wygranej uciekała tak jak piasek z dłoni przez palce. Namowy
Duke’a na to, aby przełożył walkę na późniejszy termin skończyły się fiaskiem,
czyli tak jak zawsze zresztą. Duke był cholernie uparty i nikt nie potrafił
przemówić mu do rozumu.
- Duke, wstawaj… Już szósta – poklepałam swojego brata po
nagich plecach, gdy ubrawszy się w póki co normalne ciuchy, bez makijażu
zeszłam piętro niżej i poszłam do mieszkania mojego brata, by obudzić Liam’a i
go samego. Tego drugiego obudzić było zadaniem na miarę wspięcia się na Mount
Everest. Owszem, nie lubiłam go budzić wcześnie rano, bo tego nie lubił, ale
kto marzył o pobudce o godzinie szóstej nad ranem?
- Hm… Już wstaję – odparł sennie, leniwie przekręcając się
twarzą do mnie. Niemal od razu się uśmiechnął. – Wow, rzadko widzę Cię bez
makijażu, to święto.
- Dziwne, że w ogóle zwróciłeś na to uwagę.
- Nie codziennie mam zaszczyt widzieć naturalną twarz mojej
siostry – rzekł, siadając i głośno ziewnął. – Zostawisz mnie samego? Potrzebuję
chwili dla siebie.
- W porządku. Tylko spróbuj się z tym streścić w pół
godziny. Bo o ósmej wyjeżdżamy.
- Okay – uśmiechnął się lekko i gestem dłoni udawał, że wy
wygania mnie z pokoju.
- No dobra, dobra! Już wychodzę, chamie jeden! – zaśmiałam
się głośno i opuściłam pomieszczenie, kierując się do drugiego obok. Drzwi do
pokoju Liam’a były lekko uchylone, a chłopak leżał na łóżku i gapił się w
sufit. Moje serce podskoczyło mi do piersi, gdy zobaczyłam, iż był w samych
bokserkach, a jego tors był mocno uwydatniony. Przygryzłam dolną wargę i
przekroczyłam próg, na co niemal od razu Liam spojrzał w moją stronę z
szelmowskim uśmiechem.
- Cześć piękna – odparł uwodzicielsko, klepiąc miejsce obok
siebie. Z lekkim uśmieszkiem weszłam na łóżko i usiadłam na jego tułowiu. –
Powinnaś częściej chodzić bez makijażu, wiesz?
- Co wy tak dzisiaj wsiedliście na ten makijaż, co? –
parsknęłam śmiechem. – Nerwica natręctw?
- Nie, po prostu moja dziewczyna wygląda perfekcyjnie, gdy
jest naturalną pięknością.
- No cóż… Napatrz się, bo już nigdy mnie takiej nie
zobaczysz.
- Czyżby? – podniósł się odrobinę i przyciągnął do siebie
raptownie. – Wiedz, że dla mnie jesteś idealna i makijaż nie jest Ci potrzebny.
- Wow. Te przemowy są po to, aby odwrócić moją uwagę od
dzisiejszej walki Duke’a, prawda?
- Tak szybko zauważyłaś? – Liam uśmiechnął się krzywo.
- Niestety – odwzajemniłam uśmiech i cmoknęłam go lekko w
usta. – Ale to miłe, że przynajmniej w jakiś sposób na chwilę mogę przestać o
tym myśleć.
- Denerwujesz się?
- Odrobinę. Moja walka jest dopiero jutro, ale wiesz… Boję
się o to, że Dimitrij zrobi krzywdę Duke’owi,
a wtedy nie zniosę tego, że mój brat albo stanie się kaleką, albo…
- Przestań – Liam uciszył mnie kolejnym pocałunkiem i
oderwawszy się od moich ust, przeniósł je na ucho i zaczął szeptać. – Duke wie
co robi, skarbie. Gdyby miał obawy przed walką z nim, na pewno nie zgodziłby
się na nią od tak. Duke ma szansę i oboje to wiemy. Musisz uwierzyć, że mu się
uda.
- Ależ wierzę, ale Dimitrij… On jest potężny i ja już mogę
sobie wyobrazić, co on tymi bicepsami potrafi…
- Duke poradzi sobie – przerwał mi Liam. – W przeciwieństwie
do Dimitrija, Duke kocha to co robi. Wkłada w to całe swoje serce, siłę. Przez
to Dragon jest co raz lepszy i lepszy, bo zdobywa z dnia na dzień co raz
większe doświadczenie.
- Od kiedy ty tak mądrze zacząłeś mówić, co? Brzmisz jak nie
ty – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Są jednak plusy naszych namiętnie mądrych korepetycji –
mruknął, całując mnie tym razem gorąco i bez zapamiętania. Przez intensywność
tego pocałunku, jęknęłam głośno w jego nabrzmiałe usta, na co Liam drgnął i
wykorzystał moment, gdy miałam lekko otwarte usta i wtargnął w nie swoim
językiem, dotykając czubkiem mojego i uprawiając z nim dziki taniec. – Jak ja
Cię kocham dziewczyno…
- Yhym… - westchnęłam głęboko, czując jak na twarzy robi mi
się strasznie gorąco. Gdy Liam chciał pójść krok dalej, a bardzo tego
pragnęłam, powstrzymałam go. – Liam, nie teraz… O ósmej wyjeżdżamy, a ja nie
jestem jeszcze spakowana, ani ogarnięta…
- Ale ja jestem i mogę pójść do Ciebie Ci pomóc… Przy okazji
weźmiemy wspólny prysznic, przyda nam się trochę brzydkich rzeczy…
- Tak, zgadzam się – przygryzłam jego dolną wargę. –
Idziemy?
- Czekałem, aż to powiesz.
***
Tak… Uwielbiałam takie poranki. Przynajmniej kochanie się z
Liamem odciągało mnie od stresu i zmartwień. Nie musiałam się niczym
przejmować…
A jak byliśmy co raz bliżej Los Angeles, moje nerwy rosły w
potęgę… Nie chciałam aby ten dzień, trzydziesty pierwszy grudnia był
nieszczęśliwy dla Duke’a i następny dla mnie, gdyż walczenie z żoną Dimitrija
musiałoby być równie ciężkie, co starcie Duke’a i Peterenko.
Już tak bardzo nie stresowałam się tak jak w święta, gdy
poznawałam rodziców Liam’a… Ale okazali się być naprawdę miłymi ludźmi, a
siostry Liam’a były najlepszym rodzeństwem jakie widziałam… No może oprócz mnie
i Duke’a, bo byliśmy w cholerę zżyci.
- Duke… Porozmawiamy? – zapytałam, wchodząc do
pomieszczenia, w którym przygotowywał się do walki. Był w nim sam, na
szczęście. Nie lubiłam być ckliwa przy innych, tylko przy Duke’u, Liamie i
rodzicach, i czasami przy Tiffany, ale to też było niezmiernie rzadko.
- Jeszcze się pytasz? – Duke uśmiechnął się głupkowato.
- Przecież wiesz na jaki temat chcę…
- Wiem, Patt. Wiedz, że to niczego nie zmieni. To jest tylko
walka pokazowa, zrozum! Nic mi się nie stanie – powiedział spokojnym tonem.
- Nie wiadomo, jak Dimitrij odbierze tą walkę pokazową.
Przecież wiesz, że w Rosji nie znają umiaru, oglądaliśmy jego jedną walkę…
- On jest ciotą, Patt i taka jest prawda.
- To ty tak uważasz, ale to ja codziennie muszę czytać w
gazetach, że sam pchniesz się w samobójstwo! – krzyknęłam, nie wytrzymując.
Duke podszedł do mnie i przytulił mocno, głaszcząc uspokajająco po plecach.
- Cii… Poradzę sobie, Patt… Wierzę w to – odparł cicho, po
czym dodał. – I proszę Cię… Nie przerywaj walki…
- Co? – spojrzałam na niego zaskoczona, lecz wciąż tkwiłam w
jego ramionach.
- Nie przerywaj walki, tylko o to Cię proszę.
- Nawet jak będziesz ledwo przytomny? – zapytałam go ze
ściśniętym gardłem.
- Nie dojdzie do tego, Patricia. Zobaczysz.
Jakoś nie chciałam tego widzieć, bo jego słowa mnie nie
przekonały.
***
- Witam Państwa w ostatni dzień roku... - Takie
były pierwsze słowa, gdy stanęliśmy na ringu. W miejscach przy widowni
dostrzegłam chłopaków i Tiffany. Wokół siebie słyszałam
krzyki podekscytowania ludzi, gwizdy i głośne migawki fleszy apartów, które uwieczniały to pamiętne wydarzenie. Spojrzałam się zmartwiona na Liam'a, który stał obok mnie. Payne posłał mi ciepły uśmiech i wziął za rękę. - To
właśnie dzisiaj obejrzymy długo oczekiwaną walkę między Duke'm Dragon'em
Cooper'em, a Dimitrijem Peterenko. Wszyscy widzimy, że bokserzy są do siebie
wściekle nastawieni, co z pewnością dla jednego z nich ma to się zakończyć
klęską. Przedstawmy nasze dzisiejsze gwiazdy wieczoru... W prawym narożniku
znajduje się reprezentant Denver, dziewiętnastoletni mistrz Europy w wadze
ciężkiej. Amerykańska krew, podopieczny rosyjskich trenerów... Panie i Panowie,
Dragon Cooper! - Duke wyszedł na środek ringu i
przywitał się z widownią. Nigdy nie był tak pewny siebie, jak w tamtej chwili.
Publiczność go takiego uwielbiała, ja z resztą też. - Wraz z nim są tu obecna
jego siostra, również uprawiająca zawodowo boks i mistrzyni
stanu Colorado, piękna i wysportowana Patricia Cooper!
- Pozwolisz
braciszku? - zapytałam Duke'a z szelmowskim uśmiechem.
- Ależ naturalnie -
Zaśmiał się i zapraszająco wskazał na centrum ringu. Dumnie wyszłam na widok
reporterów i zasalutowałam do wszystkich
zgromadzonych. Zignorowałam buczenia z rosyjskiej strony widowni, bo
wiedziałam, że nie znoszą mnie po ostatniej konferencji prasowej. Mogli mnie
oni cmoknąć w gdzieś.
- Jest z nami też
mistrz Stanów Zjednoczonych w wadze ciężkiej,
dobrze nam znany Liam Payne! - Liam nie ruszając się z miejsca, pomachał
kamerom i tłumowi.
- Mnie tak fajnie
nie zapowiedzieli, jak Ciebie - szepnął mi na ucho Liam. - Czuję się tym faktem
urażony - dodał po chwili.
- On korzysta z
naszych fiszek, Liam. Ten dupek nigdy by tego o nas nie powiedział - odparłam,
na co Payne cicho się zaśmiał.
- I w lewym
narożniku przygotowuje się do walki dwudziestojednoletni rosjanin, który wzbudził duże sensacje w bokserskim otoczeniu. Ważący sto dwanaście kilogramów mistrz prosto z związku radzieckiego, rosyjski byk, Dimitrij Peterenko! - Amerykańska
część publiczności wygwizdała go w niebo głosy, tylko Rosjanie krzyczeli głośno
jego imię, skandując.
- Niezbyt miłe
powitanie - mruknęłam do Duke'a, pomagając zdjąć mu szlafrok.
- To w końcu
rosyjski skurwiel, tak? - Uśmiechnęłam się.
- Wszystkie zasady omówi naszym zawodnikom Omar O'Brian - powiedział komentator, a na ringu pojawił się Omar, którego znałam już z
poprzednich walk, na których się pojawiałam. Ja z Liam'em i Dukiem
podeszliśmy do niego, a z przeciwnej strony Dimitrij ze swoją zdzirowatą żoną. Duke i Dimitrij stanęli twarzą w twarz co było abdsurdalnym stwierdzeniem, bo Rosjanin był
od mojego brata o głowę wyższy.
- Pamiętajcie
Panowie, że to jest tylko walka pokazowa. Nie zadajemy żadnych ciosów poniżej
pasa, w razie powalenia na matę czekamy, aż zawodnik się podniesie i wznowię
walkę. Rozumiecie? - Żaden z nich nie pokazał reakcji. Ich miny były ze stali,
nie okazywały ani grama uczuć. Patrzyli na siebie z chęcią zabicia się
nawzajem. - Dobra, stuknijcie się rękawicami i idźcie do swoich narożników.
- Przegrasz - warknął Dimitrij walnął
w rękawice Duke'a tak mocno, że aż wzdrygło moim bratem. Popatrzyłam lekko
speszona na Liam'a, który mroził spojrzeniem Dimitrija. Położyłam rękę
na ramieniu Duke'a i poszliśmy w stronę swojego ringu.
- Jesteś gotowy? -
zapytał Liam mojego brata, który skinął na tak, po czym założył ochraniacz na
zęby i uderzył kilka razy powietrze. - Powodzenia - odparłam, całując go w policzek.
Duke uśmiechnął się lekko i puścił mi oczko. Zeszłam z Liam'em z ringu i
uważnie zaczęłam obserwować walkę.
Po hali rozniósł się gong.
Dimitrij i Duke
ruszyli ku sobie powoli, w takim samym tempie, osłaniając twarz rękawicami.
- Nasi przeciwnicy ruszyli.
Widać w ich oczach złość i zwycięstwo... - Głos komentatora rozniósł się po hali, lecz niezbyt go słuchałam. Duke wymierzył pierwszy,
skuteczny prosty w jego twarz. Rosjanin nawet nie drgnął, tylko dalej
przyjmował na siebie mordercze ciosy Duke'a. Był jak skała. Nie było na nim
nawet jednego draśnięcia.
- W brzuch, Dragon!
W korpus! - Liam próbował przekrzyczeć ludzi i chyba mu się
udało, bo Duke zaczął okładać po brzuchu. Dimitrij się tylko uśmiechnął i wtedy
zaczęło się, o czym najczęściej śniłam.
Rosjanin
zaatakował Duke'a serią mega mocnych prostych, rzucając moim bratem po ringu.
- Uciekaj! - wrzasnęłam przestraszona, waląc w
matę. Duke nieuchronnie próbował uderzyć Dimitrija, ale ten drugi miał
szeroki zakres ciosów i jakby doskonale wiedział, co Duke
wykona. - Uciekaj! - Ale znów nie zareagował. Dimitrij miażdżył
Duke'a morderczymi ciosami, a ja miałam łzy w oczach. - Przerwijcie to!
Przerwijcie walkę! - Jak na moje życzenie zadzwonił gong i sędzia z trudem
odciągnął Dimitrija od mojego brata. Razem z Liam'em wskoczyłam na ring i
chwyciliśmy Duke'a w ramiona. - Oszalałeś?! - krzyknęłam prosto do Dimitrija po
rosyjsku. Był najwyraźniej zaskoczony tym, że znałam jego ojczysty język. - To
miała być walka pokazowa, a nie krwawa łaźnia!
- Wiedziałaś, co
się z nim stanie. Było go powstrzymać - Zaśmiał się groźnie Dimitrij i odszedł
w stronę swojego naronika. Liam posadził Duke'a na krzesełku w kącie ringu i
oczyszcił jego twarz z krwi, która sączyła się z jego łuku brwiowego.
- Duke, zakończmy
to. To koniec - rzekłam, stając przed nim. - Nie pozwolę na to dalej.
- Nie, nie przerywaj walki - powiedział z
trudem, wypluwając krew z ust do kubła nastawionego przez Liam'a.
- Duke, on Cię
zabije. Przerwę to i będzie po wszystkim.
- Nie, Patricia.
Obiecałaś mi, że nie zakończysz walki. Dotrzymaj słowa - Duke spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
Nie odpowiedziałam mu, bo rozległ się gong. Duke wstał i wyszedł na ring, gdzie
znów tańczył dookoła Dimitrija, trzymając wysoko gardę, zasłaniając swoją
opuchniętą i zakrwawioną twarz.
- Nasz mistrz
porządnie oberwał, ledwo trzyma się na nogach... - kontynuował komentator. To
była prawda, Duke ledwo trzymał się na nogach, a ten debil nadal walczył!
Ewidentnie coś mu dolegało, po nie trafiał w Dimitrija, a obok w powietrze.
Wiedziałam, że to był początek katastrofy…
I nie myliłam się.
Dimitrij przez
dobrą minutę droczył się z Dukiem, szybko unikając jego krótkich ciosów, a
potem zaczęło się najgorsze.
Pięści Dimitrija
nie omijały ani jednego milimetra ciała mojego brata i biły go na kwaśne
jabłko. Duke nie mógł unieść swoich rąk, tak był wyczerpany.
- Przerwijcie to! –
wrzasnęłam, czując jak łzy ściekają mi po policzkach. – On go zabije!
Moje prośby nie
zostały wysłuchane. Nawet przez sędzię zostałam zignorowana.
- Przerwijcie… -
ale było już za późno. Dimitrij wymierzył ostatni cios w głowę mojego brata,
nokautując go tym samym i Duke padł na ziemię. Co gorsza…
On się nie ruszał.
- Nie! –
krzyknęłam, wbiegając na ring i wzięłam Duke’a na swoje ramiona. Duke był
cholernie blady i zakrwawiony. - Duke,
proszę Cię… Nie opuszczaj mnie… Otwórz oczy… - wokół mnie panował kompletny
chaos. Nikt nie wiedział co się stało, ja zostałam otoczona paparazzich,
trzymając swojego brata na rękach.
- Duke, stary,
obudź się! – znikąd pojawił się koło mnie Liam i próbował ocucić swojego
przyjaciela. Na marne. – Boże, zawołajcie lekarza!
- Walkę zwyciężył
Dimitrij Peterenko… - głos komentatora z trudem przedzierał się przez gwar
tłumu w hali.
- Wezwijcie
lekarza, do cholery! On nie oddycha! – huknął Liam, a ja zalewałam się łzami,
głaszcząc twarz Duke’a.
***
Już trzecią godzinę
siedzieliśmy w Cedars – Sinai Medical Center, nie wiedząc co się dzieje z
Dukiem. Mój brat przechodził ciężką operację złożenia kości na swoje miejsce i
zatamowania krwotoku wewnętrznego. To wszystko było efektem walki z Dimitrijem.
Przez ten czas ani
razu do nikogo się nie odezwałam, gdyż to było dla mnie za wiele jak na jeden
dzień. Marzyłam tylko o tym, aby Duke cało i zdrowo wyszedł z tego starcia…
Tylko tego chciałam. Liam z chłopakami ciągle przy mnie byli, lecz nie
próbowali pocieszać. Wiedzieli, że tego nie lubiłam.
- Panna Cooper? – z
sali operacyjnej wyszedł lekarz w niebieskim kaftanie.
- Tak? – poderwałam
się z krzesła i ruszyłam w jego stronę. – Co się dzieje z moim bratem,
doktorze?
- Panno Cooper… -
lekarz westchnął. – Twój brat miał bardzo wiele obrażeń, które były bardzo
rozległe… W dodatku miał bardzo mocne krwawienie wewnętrzne…
- Co Pan próbuje mi
przez to powiedzieć? – zapytałam drżącym głosem widząc, że obraz przede mną się
powoli zamazuje, ale dostrzegałam w oczach lekarza współczucie.
- Przykro mi, ale
Duke zmarł podczas operacji. Jego serce przestało bić, reanimowaliśmy go ponad
godzinę. Niestety… - ale te słowa już mnie nie obchodziły, bo wybuchłam głośnym
płaczem, tracąc równowagę i upadając na ziemię.
Mój kochany brat
nie żył… On nie żył!
Nie, nie, nie… Nie!
*******************************
Więc... To tak się tu dzieje :( Ja osobiście wczoraj kończąc ten rozdział, poryczałam się jak małe dziecko :D XD Ale tak na serio? Jakie macie odczucia po tym rozdziale?
Spodziewaliście się tego?
21 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy Rozdział! :* <3
Komentujcie <3
Mrs.Payne
Myślałam, że Duke przeżyje i wygra walkę :'(
OdpowiedzUsuńCo się stanie teraz z Pat? Mam nadzieję że nie wyjedzie
Świetny rozdział,
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego :'(
Życze weny
Zapraszam do mnie:
http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-31.html
http://przypadek-niesadze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-12.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńOMG!
OdpowiedzUsuńChyba sobie jaja robisz że on nie żyje!!!
Boże ona się załamie!
Czekam na następny!
Pozdrawiam :*
Ten blog bardzo nawiązuje do filmu Rocky. I kiedy przeczytałam tylko tytuł wiedziałam jak się zakończy ;/ Duke (*) :(( Czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńPOSRAŁO CIĘ?! KURWER, ja jednak mam uczucia, beczę jak dziecko .................. O.o
OdpowiedzUsuńona , Boże, ona teraz da popalić tej zdzirowatej żonie DImitrija czy jak to się pisze, lepiej brzmi GÓWNO ... -,- powaleniec, debil, niech zainwestuje w rozum, skoro nie wie, co to walka pokazaowa ...
ONA MIAŁA RACJĘ, MIAŁA PRAWO SIĘ BAĆ, ale Duke swoje! no ja pitole! ciekawe jak to przyjmą ich rodzice >.<
czekam na NN ;3
Jezu. Jak to czytałam byłam na tych Rosjan tak samo wkurwiona. A teraz to... Jejciu... Płacze
OdpowiedzUsuńNIE,NIE I JESZCZE RAZ NIE!
OdpowiedzUsuńNIE ZGADZAM SIE DO CHOLERY!
ON MA ZMARTWYCHSTAĆ! BOŻE KURWA JA TEŻ JESTEM CZŁOWIEKIEM I UCZUCIA NO! :((((
Klaudia cholera no.. Po co go zabijałaś? Odżył go !!!! Ahhaha no ja nie wiem , ale on ma do cholery żyć !!!! ~ Wydra
OdpowiedzUsuńBoże ... Ryczę i nie mogę przestać. Czekam na kolejny. ;*
OdpowiedzUsuńRyczę ! nie mogę przestać ;'(
OdpowiedzUsuńtego sie po tobie nie spodziewałam...
czekam na nexta ;)))
Niespodziewałam się że Duke umrze :(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
*.* Nieeeeeeeeeee!!!!! Tylko nie Duke!!!! Szybko next, mam nadzieję że to żart !
OdpowiedzUsuńCOOO? Ale jak? Jak mogłaś? Na miejscu Patt tak bym dowaliła temu Dimitrjowi (czy chuj wi jak on ma tam na imię), że by się nie pozbierał... Biedna Patt...
OdpowiedzUsuńZapraszam na:
http://moje-zycie-jest-nudne-bez-ciebie.blogspot.com/
Z góry przepraszam za spam ;(
Jaka masakra.Ciekawe jak teraz Patt poradzi sobie z ta przykrą wiadomością :((
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nowy
Nie spodziewałam się ze on umrze,zaraz się poryczę :'(
OdpowiedzUsuńNie mogę :'(
OdpowiedzUsuńJak mogłas ;'( o boże to takie smutne prawie się poryczalam dawaj szybko nexta
OdpowiedzUsuńTo takie straszne, a miała to być tylko walka pokazowa nie no płacze :(:(:(
OdpowiedzUsuńjak mogłaś no?! rycze i kwicze -,-
OdpowiedzUsuńJa tez się poryczalam. Świetny rozdzial .
OdpowiedzUsuńDlaczego on ? Patricia musi pokazać tej rosyjskiej nuni. Płacze....
OdpowiedzUsuńNienawidzę cie, a zarazem kocham, że piszesz opowiadanie. Kurdę no nie spodziewałam się, że jemu coś się stanie :C Patricia jednak miała prawo się tak martwić, bo przeczuwała coś złego. Ale kurwa czemu od razu śmierć?!!!
OdpowiedzUsuńTen pierdolony rosjanin jeszcze za to powinie oberwać od Liam'a, albo któregoś z kolegów Dragona.
A Patricia powinna zabić tę sukę Jego żonę.
Czy On nie słyszał powiedzenia walka pokazowa?!!! Niech ktoś go nauczy tych słów.
Ale mnie wkurzył.
Ohhhh masakra jest mi smutno :CC
A co do rozdziału to bomba tylko zastanawia mnie jedno. Czy Liam, gdy robi TO z Nią to zabezpiecza się? Bo nie opisywałaś, żeby nakładał gumkę czy On jakieś tabletki, a wiadomo jak to może się zakończyć ;/
Pozdrawiam : 3
Nie wierzę o.o Dlaczego!? Wspaniały rozdział, ale się popłakałam :c
OdpowiedzUsuń