- Jak po seksie - uśmiechnął się łobuzersko. Dostał ode mnie sójkę w bok, ale i tak się zaśmiałam, wiążąc swoje włosy w kucyk. Po chwili poczułam dłonie na swoim brzuchu. Odwróciłam się w stronę Liama i pocałowałam go krótko, lecz namiętnie. - Dobrze się czujesz?
- Tak, Liam. Powtarzałam Ci o już trzy razy. Nic mi nie jest i czuję się wspaniale.
- Na całe szczęście. Nie wybaczyłbym sobie, że kobieta podczas stosunku ze mną nie czułaby się komfortowo.
- Jesteś bardzo troskliwy, jeśli chodzi o dziewczyny - stwierdziłam, wtulając się w jego tors, a głowę oparłam na jego piersi. - Danielle była szczęściarą.
- Danielle to przeszłość - Liam chwycił moją twarz w obie dłonie. - A ty jesteś moją przyszłością, Patt - Uśmiechnęłam się na dźwięk tych słów. W jego ustach brzmiało to tak pięknie i prawdziwe, jak na romantycznych filmach. Na szczęście to nie był film, a rzeczywistość.
- Co mam przez to rozumieć? - zapytałam cicho, choć ja po części już się tego domyślałam.
- Bądź ze mną, Patt. Nie mogę dłużej wytrzymać z Tobą jako przyjaciel od siedmiu boleści. Nie chcę być obok Ciebie, chcę Cię całować, kiedy będzie mi się to podobało bez obawy, że dostanę w twarz - Liam spojrzał na mnie rozbawiony.
- Ej, no, to był jedyny raz! Nie moja wina, że podszedłeś od tyłu, wiesz, że moja samoobrona jest poziomie perfekcji.
- Tak, bo sam Cię uczyłem, zapomniałem.
- I wcale się tym faktem nie chwalić, nie wcale... - zaśmialiśmy się po raz setny tego dnia i pocałowaliśmy. - Powinniśmy już iść, Duke zaraz będzie zastanawiał się, gdzie nas wcięło na prawie pół godziny.
- To nie jego sprawa - Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i za rękę wyszliśmy z łazienki, a ja z trudem unikałam chodzenia z szeroko otwartymi nogami, a przyznając szczerze miałam na to ochotę. - Śmiesznie chodzisz.
- A czyja to wina? - Popatrzyłam na Liama ni to z nutą żartu, ni to z nutą złości. Moja uczucia co do tej kwestii były mieszane. Czułam się jak pokraka, mająca coś między nogami.
- Nie patrz tak na mnie - Liam podniósł ręce w obronnym geście, po czym weszliśmy na salę. Duke ostro trenował, Bogdanov go pouczał, a pozostali ludzie chodzili wokół nich. Duke na nas nawet nie zerknął, był pochłonięty uderzaniem gruszki, natomiast Bogdanov spojrzał na nas kątem oka i zauważając nasze splecione dłonie, uśmiechnął się lekko. Gdyby nie historia, którą mi opowiedział, nadal tkwiłabym w jednym punkcie i była dziewicą, przede wszystkim.
- O której mają się zjawić Ci Rosjanie? - zapytałam, niezbyt radosnym tonem. Tak, bo na pewno marzyłam o tym, by widzieć rywala mojego brata trzy miesiące przed walką i jego zdzirowatą laskę.
- Powinni być lada moment, ale oni zawsze mają jakąś głupią tendencję do spóźniania się.
- Kto się spóźnia, Bogdanov? - usłyszałam za sobą głęboki, potężny bas, na który zmroziło mi krew w żyłach. W tym samym momencie Duke przestał ćwiczyć i stanął pełen powagi koło Bogdanova, a ja nadal nie zdołałam się na to, by odwrócić się twarzą do nowo przybyłych gości.
Lecz w końcu to zrobiłam.
Dimitrij był jeszcze bardziej przerażający na żywo, niż na zdjęciach, na których i tak imponował budową ciała, a wtedy, gdy stał centralnie dwa, trzy metry przede mną... Wow, to był istny szok. Peterenko ubrany był w czarne spodnie, biały, luźny podkoszulek i ciemnozielony rozpinany sweter, opinający jego potężne bicepsy u rąk oraz ciężkie, wojskowe buty. Obok niego stała drobna brunetka z zaciętym wyrazem twarzy w wykrzywionym dla nas w
sztucznym uśmiechu. Budowę ciała miała podobną do mojej, lecz jej twarz była dużo ładniejsza i bardziej plastikowa, gdyby tak to ująć. Dziewczyna miała na sobie ubrania w kolorze czarnym, bez wyjątku i duże, przynajmniej pięciocentymetrowe obcasy na platformie. To musiała być jego dziewczyna.
- Dimitrij, jakże miło Cię widzieć przyjacielu - przywitał się z nim formalnie Bogdanov.
- Ciebie również. Ładnie tutaj macie... Ale i tak nic nie równa się z naszą technologią.
- Ruska technologia, dobre sobie - Prychnęłam, nim zdążyłam ugryźć się w język. Liam zacisnął dłonie na mojej talii, dając mi jednogłośny przekaz : nie odzywaj się, do cholery.
- A to jest za pewne damska wersja Cooper'a - powiedział Dimitrij, oglądając mnie jak eksponat muzeum. Niezbyt mi się to podobało, ale trzymałam buzię na kłódkę. - Jest ładniejsza od Ciebie wiesz o tym, Dragon?
- Trzymaj się od niej z daleka, Peterenko. Ona...
- Ona co? Jeszcze jej nie powiedziałeś, co Duke? - odezwała się dziewczyna z cichym prychnięciem.
- Czego mi nie powiedziałeś? - spojrzałam pytająco na Duke'a, jednak on milczał. - Duke do jasnej cholery?!
- Temperamencik ma po Tobie, Dragon. Widać, że jest Cooper - odparł Dimitrij, uśmiechając się gorzko.
- Co ty możesz o mnie wiedzieć, rosyjska szujo?! - popatrzyłam na niego z błyskawicami w oczach. W jednej chwili Dimitrij pokazał swoją prawdziwą twarz : była ona kamienna, przerażająca i zdecydowanie był na maksa wkurwiony.
- Nie mów tak do mojego męża, mała suko - warknęła jego dziewczyna, podchodząc do mnie z groźną miną. Do męża? Cholera.
- Bo co mi zrobisz? To wy wkroczyliście na nasz teren, a nie my. Peterenkowie i rosyjska inwazja... Zabawne - parsknęłam śmiechem, zakładając ręce i stanęłam z nią twarzą w twarz. - Nie mogę się doczekać, aż mój brat skopie te wielkie dupsko Twojemu mężowi.
- Ty jeszcze nie wiesz o kim mówisz, smarkulo.
- Mistrz amatorów? Wiesz jak to dennie brzmi?
- Jeszcze nie wiesz, co mój Dimitrij potrafi. Radziłabym Ci, żeby Duke się szykował na waszą porażkę.
- Nie byłabym tego taka... Co? Jak to naszą?
- Duke nie powiedział Ci, że będziesz ze mną miała walkę? Pierwszego stycznia? - zatkało mnie i nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. - Tak myślałam. Życzę Ci powodzenia, kochana, albo... i nie - odeszła ode mnie ze złośliwym uśmiechem. Wtedy coś mnie napadło. Rzuciłam się na plecy tej ciemnej dziwki i powaliłam ją na ziemię, okładając pięściami. Dziewczyna twardo się broniła, lecz ja byłam silniejsza i każdy mój cios lądował na jej perfidnej twarzy.
Liam odciągnął mnie od niej jednym ruchem, mocno trzymając w ramionach.
- Uspokój się, Patricia. Wdech i wydech - poinstruował mnie Liam, a ja wykonałam jego polecenie i moje zdenerwowanie odrobinę opadło. - Świetnie.
- Jeszcze to popamiętasz, Cooper! Widzimy się na konferencji! - krzyknęła dziewczyna, biorąc Dimitrija pod rękę i wyszli z sali szybkim krokiem. Wtedy cała moja złość zrodziła się na nowo i wyładowałam ją na Duke'u.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, że będę z nią walczyła?! - wrzasnęłam, wymachując rękoma, pokazując moje zdenerwowanie.
- Zrozum, że nie chciałem byś o tym wiedziała! Załatwiałem, by ta walka między nią, a Tobą się nie odbyła! Zrozum! - odwrzasnął, łapiąc się za głowę.
- Mogłeś mi o wszystkim powiedzieć! Tak samo, że będziesz walczył w sylwestra z Peterenko! Nie ufasz mi?!
- Ufam, ale nie chciałem zawracać Ci głowy! Wiedziałem, że tak zareagujesz, a tego chciałem uniknąć, do kurwy nędzy!
- Duke, spokojnie - odparł Bogdanov, kładząc rękę na jego ramieniu. - Opanuj się i wracaj na ring, musisz trenować, a ty Patricia spotkasz się ze mną jutro w południe.
- Mam lekcje - warknęłam.
- Zwolnię Cię, tak jak i Duke'a oraz pozostałych z kadry. Idź już i ochłoń. Nie będziemy tak rozmawiać.
- W porządku - rzuciłam i ruszyłam szybkim krokiem z powrotem do szatni. Liam z łatwością dotrzymywał mi kroku, który próbował mnie uspokoić. - Liam, nawet nie zaczynaj proszę.
- Musisz się ogarnąć, Patt. Nie możesz od tak naskakiwać na ludzi.
- Zasłużyła sobie! Gdyby nie wy, złamałabym jej ten zajebany nos! - powiedziałam podniesionym tonem, zatrzymując się przed wejściem do szatni. - Wkurzyła mnie i wyprowadziła z równowagi!
- Dlatego musisz być teraz spokojna, złość piękności szkodzi - Prychnęłam, biorąc go za ręce. Unormowałam swój oddech i już łagodniej spojrzałam na Liam'a.
- Przepraszam Cię... Nie wiem, co mnie napadło...
- Każdy ma swoje momenty, skarbie. Ja również. W takim momencie musisz wziąć głęboki wdech, zamknąć oczy i myśleć o miłych, przyjemnych rzeczach.
- Na przykład o czym? - zapytałam, wciąż będąc zła, lecz już nie tak bardzo, jak kilka minut temu.
- Na przykład o naszym po treningowym seksie - uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie. - Widzisz? To pomaga.
- Kiedy zamierzasz powiedzieć o tym Duke'owi? Czy sam się będzie domyślał?
- Niech lepiej się domyśli, nie chcę dostać od niego teraz po twarzy - ponownie się zaśmialiśmy.
- Też prawda - zgodziłam się z nim. - Pójdziemy na kawę? Potrzebuję kofeiny i to natychmiast.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się i lekko pocałował mnie w czoło. - I nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie.
- Które konkretnie?
- Czy będziesz ze mną? - po raz kolejny tego dnia mnie zatkało. Czy była gotowa na związek z Liam'em? Czy znałam go wystarczająco dobrze, bym mogła z nim być?
- Tak, będę z Tobą - posłuchałam swojego serca, tak jak doradził mi Bogdanov.
- Dziękuję - Liam uśmiechnął się szeroko, po czym namiętnie pocałował, przez co opanował moją złość.
***
- O Boże... - padłam obok Liam'a totalnie wyczerpana dniem na kanapę, gdy wróciliśmy do akademika. Byłam strasznie zmęczona i nie miałam na nic siły.
- Dobrze się czujesz? - zapytał mnie Liam, obejmując ramieniem moją talię.
- Prawie nie żyję, chcę spać - mruknęłam, na dowód ziewając.
- To śpij.
- Mieliśmy jechać do kina - odparłam, kładąc głowę na jego piersi.
- Dopiero szesnasta. Obudzę Cię koło osiemnastej i pojedziemy - powiedział, okrywając nas kocykiem. - Śpij, kochanie.
- Nie pójdziesz?
- Nie, nie zostawię swojej dziewczyny samej - na dźwięk słowa dziewczyna, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech i zamknęłam oczy. Po kilku minutach zupełnej ciszy wraz z biciem serca Liam'a zasnęłam.
***********************
Witam was ponownie tego pięknego dnia! :D Jesteście po prostu niesamowici : proszę was o komentarze i to dostaję! :D Jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie! :D
I kochani, teraz jakiś rozdział pojawi się za dobry tydzień, bo będę zajmowała się rozdziałami na Murder Buisness :D W każdym razie będę was informować :D :*
A teraz podbijam stawkę :D
21 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! <3
Komentujcie <3
Mrs.Payne